World 2

caly spocony i umorusany w popiele usiadl na stoku z ktorego widzial tlace sie budynki i ludzi wracajacych do domostw... widzial tez kluska ciagnacego za warkocz mala dziewczynke co sklonilo Hotaru do smiechu
chyba nalezy mi sie chwila przyjemnosci po czym udal sie w znane juz mu miejsce , liczac na to ze go zobaczy

Dość tego leżenia!
Wstał lekko i rozejrzał się po pokoju. Strasznie obskurny...Kaoru zniknął..no cóż w końcu jest noc. Hotaru niema...trudno, przeżyje. Po co się zamartwiać?!
Z rozmachu kopnął krzesło które roztrzaskało się na ścianie. Trzeba stąd odejść. I skombinować inne ubranie. Lepsze jedzenie też by się przydało..No i znaleźć pieprzonego smoka! Może Namiestnicy będą coś o tym wiedzieć...

stal naprzeciw wychodzacego namiestnika. byl caly brudny i spocony , plaszcz wisial na nim poszarpany, jak by za kare, odslaniajac kawalek lewego ramienia... Hotaru patrzyl tepo w oczy Fenrira, byl zmeczony ale chcial go jeszcze raz dzisiaj zobaczyc... przy(co)najmniej zobaczyc.

Uśmiechnął się jednym kącikiem ust
-Witam ponownie - sparodiował ukłon arystokracji - Miło mi widzieć cię po tym jak mnie zostawiłeś! - ton był wesoły. Za wesoły. Z odrobiną goryczy.
Przeszedł obojętnie obok niego, ale zaraz wrócił
-Twój płaszcz... - założył go na ramiona strażnika stojąc za nim.

- wiec jednak Ci mnie brakowalo ...
dodal lekko ironicznym tonem odwracajac sie do namiestnika...
- nie wiem, wydawalo mi sie ze zostawialem plaszcz mniej wymientolony, ale...
lekko sie usmiechnal.
- skoro dales sobie rade z jednym, to mysle ze i dwa nie sprawia Ci klopotu
zrzucajac subtelnie oba zblizyl sie do namiestnika szepcząc do jego uszka
- tylko tym razem mnie nie odpychaj... prosze
ton byl juz powazny i bardzo proszacy... przesunal jezykiem po krawedzi jego ucha

-Twoja reakcja jest... hmm... obiecująca -wymruczał - Jednak... to nie przejdzie - odsunął go delikatnie - Nie jestem maszyną... - odwrócił się - Nie chcę znowu robić tego na ziemi - rzucił przez ramię i uśmiechnął się do siebie - Idziesz?

podniosl plaszcz lekko sie chichocząc
- dla odmiany moge sie przejsc... hmmm... albo nie !
podbiegl do namiestnika i wskoczyl mu na barana
- zaniesiesz mnie , pan sniezynka mial dzisiaj bardzo pracowity dzien
pocalowal go w policzek kladac glowe na ramieniu, udal ze spi

-Pan Śnieżynka...? - zamrugał oczami - A to skąd się wzięło?- lekko podskoczył, zmuszając niejakim Hotaru do odpowiedzi. Był lekki, a jego...hm... wbijał się w plecy...trochę niżej i...Nie myśleć o tym. Nie myśleć.

przylgnal swoim ..."hmm" ... jeszcze mocniej do Fenrira, cieszyl sie ze go to rozprasza ale staral sie powstrzymywac smiech, oddychal gleboko wydychajac cieple strumienie powietrza rozbijajace sie o kark namiestnika...
jedna dlon wsunal... niby bezwiednie... pod koszule dotykajac jego brodawki, nie widzac sprzeciwu draznil ja koniuszkami palcow , druga lapka wedrowala powoli... nizej, po czym Hotaru musial stwierdzic ze ma za krotka reke i z takiej pozycji musi zakonczyc wyprawe na wysokosci pepka
- szkoda ze mam takie krutkie lapki
wyszeptal Fenrirowi , po czym zaczal delikatnie lizac jego uszko... ssac je, biegac jezyczkiem po jego karku i co chwile wracajac do swojego spowrotem ulubionego uszka...
- wystarczy ze jestes kolo mnie a mi juz jest ciasno...
znow cicho zachichotal

-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - stwierdził raczej chłodno, co było nie lada wyczynem, zważywszy na to co wyprawiał Strażnik -Dlaczego mnie drażnisz...? Wiesz co teraz bym z tobą zrobił? - opuścił go trochę aż otarł się... tamtym miejscem o niego.

- przepraszam ... twoj zapach mnie lekko rozproszyl
wyjal dlon z pod koszuli
- pan sniezynka, (smiech)tak... taka mala dziewczynka mnie tak nazwala... to mile prawda ? pierwszy raz ktos byl dla mnie mily i wdzieczny za to co zrobilem. byla urocza
lekko westchnal...
- a ty chcialbys miec kiedys dziecko ?
podciagnal sie poprawiajac (przesuwajac po Fenrirze) swoje krocze

-...- odchrząknął - Nie. Nie nadaję się na ojca... to nie dla mnie-wzruszył lekko ramionami - Dlaczego pytasz? Czyżbyś chciał mieć dziecko?-zachichotał pod nosem- Raczej nic z tego, zważywszy na moją płeć, Panie Strażniku.

- mysle ze bylbys swietnym ojcem
podciagnal sie na namiestniku i powiedzial cicho prosto do jego uszka
- dobry ojciec nosi dzieci na barana, ty robisz to calkiem przyzwoicie
polizal go znowu
- panie namiestniku...

-Nie jesteś dzieckiem-rzucił znowu przez ramię-Inaczej nie przespałbym się z tobą... kotku - ostatnie słowo zostało wymruczane. Z premedytacją- I znowu nie odpowiedziałeś na moje pytanie

- masz racje ... nigdy nie pozwolono mi byc dzieckiem
Hotaru dziwnie szybko opadl zapal, mocniej wtulil sie w Fenrira ukrywajac twarz pod opadajaca grzywka