|
Waffel
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 16:16, 18 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Przepraszam fakt mam dyslekcje postanawiam pisać w world
Nieśmiało wyszedł z komnaty.
- Zaczekaj – wykrzyknął za subkkubką ,chciałbym poznać chociaż twoje imię – dodał po chwili
Ona odwróciła się, spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem. Widział w jej oczach smutek, domyślał się, że to w skutek cierpienia. Miedziane , krótkie włosy okalały jej chudziutką twarzyczkę. Szukała dłonią wyrębu skalnego, który służył jako siedzisko. Sprawiało jej to trudność, Keito pomógł jej.
- Dziękuje – szepnęła cicho
- Nie ma sprawy- odparł
- A pytałeś o moje imię jestem Nemesis , wybacz jestem lekko nieśmiała i roztargniona – uśmiechnęła się
Keito zarumienił się.
- Rany podnieca mnie kobieta i to z mojej rasy – powiedział cicho
- Mówiłeś coś? – spytała
- Nie, nie – zaśmiał się
- Wiesz muszę się zbierać czasu mało ,a mam jeszcze parę zajęć przed wieczorem – powiedziała Nemezis, po czym pocałowała go w policzek i odeszła kuśtykając kijem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Kocia
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom
|
Wysłany: Śro 17:30, 18 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Kaoru powoli wstał. Wrócił już do swojej dawnej, vampirzej postaci i bacznie przyglądał sie swymi czerwonymi oczyma Bogu Piekieł. Powoli do niego podszedł i usiadł we wskazanym miejscu. -Słucham Cię...Panie.
A teraz pisze to Mic!!!!!!!
-Zacznę od samych Bogów... jesteśmy Nieśmiertelni, sprawujemy kontrolę, każdy nad wybraną dziedziną... Podział... nie wiadomo jak nastąpił, o tym nie pamieta żadne z nas - przerwał na chwilę i usmiechnął się do siebie nieco smutno.
-Był pewien bóg... naprawde niesamowity... Dzikość, nieokiełznanie, czułość i dobroć w jednej osobie. To on był odpowiedzialny za ludzi. Dbał o nich. Zabronił nawet swojej wilczej rodzinie atakowania swoich podopiecznych. Jednak ludzie... nie docenili tego. Mylnie zainterpretowali jego słowa. Rasa panujących, dobre sobie... - zacisnął pięści - W każdym razie, Fenrir znienawidził ród ludzki. Tak, Fenrir. Wiesz już do czego zmierzam? Nie można było pozwolić aby zniszczona została równowaga tego świata. Bóg-Wilk został wykluczony z boskiego klanu... Jego dusza, rozszczepiona na 2 pierwiastki:boski i... niezupełnie ludzki. Strażnik, powstał by strzec pożądku, ma w sobie po trochę z każdego z nas. Nawet Fenrira... z niego, cząstka została wzięta siłą... to nie było przyjemne, ani dla niego, ani dla mnie - zapatrzył się przez chwilę na wodospad - Fenrir chce odzyskać dawną postać. Na to nie mozna pozwolić... zabić też nie... nie wiem dlaczego ale Chaos nie pozwolił go unicestwić... Jak się obudzi... - splótł palce - Nadchodzi koniec tego świata, Kaoru... A ja nie chcę spędzać go w ten sposób, ukrywając się przed własnymi poddanymi... których mam już dość... Jesteś moja prawą ręką, wybrałem cię spośród niezliczonych mozliwości... nie zawiedź mnie... Chroń Złotego Smoka... znajdziesz go w zamku, TYM zamku... I nie daj się zabić... Teraz... posiedź jeszcze ze mną...
A teraz znow ja XD
-Wiesz Panie...że zawsze jestem do Twej dyspozycji...-patrzył Bogu prosto w oczy-Nie mogę obiecać, że uda mi się przeżyć...zadanie, które mi powierzyłeś Panie...jest...nadzwyczaj trudne...ale i odpowiedzialne...dziekuję za zaufanie...-skłonił lekko głowę.Czy...czy mu na mnie zależy? Jeśli powierza mi tak ważne zadanie? Ufa mi...ale...czy to napewno jest zaufanie czy aby nie chce się mnie poprostu pozbyć? Nie...Mój Pan taki nie jest...znam go przecież tak dobrze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mic
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 14:01, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
a ja myślałam że Keito usnął O_O
Położył dłoń na jego głowie.
-Wiem, że to zadanie niełatwe... - wyszeptał - Widziałeś Fenrira w jego wilczej postaci... Jest wtedy bardzo niebezpieczny. Smoka ukryć nie można, jest na to zbyt dumny… poza tym, podtrzymuje zamek. Konfrontacja będzie nieunikniona. Jeszcze jedno… - zabrał dłoń i odwrócił się do niego plecami – Jeśli twoje… istnienie…będzie zagrożone, masz dać sobie spokój, Nie chcę stracić tak dobrego… podwładnego – nie użył słowa „sługa” bo to nie pasowało do Kaoru. On naprawdę był jego prawą ręką… - Jeśli nie spełnisz mojej prośby… - nie dokończył, ale chłopak powinien domyśleć się o co chodzi
|
|
Powrót do góry |
|
Kocia
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom
|
Wysłany: Czw 16:24, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
-Panie...przecież wiesz, że zrobię wszystko cokolwiek mi powiesz...i to zaszczyt dostać od Ciebie tak ważne zadanie...-Kaoru troche się uspokoił...wiedział,że Matrus się o niego martwi...że się troszczy-Panie...a...co jeśli...jeśli nie uda mi sie ochronić smoka...co wtedy?-vampir patrzył wyczekująco na Matrusa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Gość
|
|
|
Wysłany: Czw 16:28, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
-Nie narażaj siebie, coś wymyślimy - odwrócił się do Kaoru i spojrzał na niego poważnie - To jest dopiero pierwsza przeszkoda... jeśli nawet uda się mu ja sforsować.. czekają dwie następne. Na razie jednak odpocznij... potowarzyszysz mi jeszcze trochę?
|
|
Powrót do góry |
|
Kocia
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom
|
Wysłany: Czw 16:33, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
-Jak już mówiłem Panie...cokolwiek mi powiesz...zrobię to. I pragne Panie Ci towarzyszyć...zawsze, gdziekolwiek będziesz, pragnę być przy Tobie i Ci służyć...Po to tu jestem...po to zostałem narodzony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Gość
|
|
|
Wysłany: Czw 16:36, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Wyciągnął rękę i pogłaskał go po policzku
-Dziękuję... zostanie ci to wynagrodzone - usiadł tym razem opierając się o kamień plecami - Usiądź obok mnie, Kaoru - ostatnie słowo miało w sobie jakąś pieszczotliwą nutę - Usiądź i poobserwujmy niebo... Chaos się postarał stwarzając je...
|
|
Powrót do góry |
|
kay =*
|
|
Mroczny Mściciel
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:40, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
siedzieli razem pod drzewem ... rozmawiali. dzisiejsza rozmowa byle jednak specyficzna
-- wiesz Hotaru, znamy sie od dawna ... ja w sumie od zawsze, i nigdy nie widzialem Cie tak... nie wiem jakiego słowa by uzyc, niby jestes ten sam ale usmiechales sie kilkakrotnie... nigdy tego wczesniej nie widzialem.
- ... moze nie mialem powodow do radosci.
odburnkal ... jakby chcial go zbyc
-- wiec nie zaprzeczysz ze cos sie zmienilo ... ?
Hotaru podkulil nogi...pod brode
- nie chce o tym rozmawiac...
-- skoro tak... nie bede wiecej o to pytal, wybacz
nagle powiedzial cos nieoczekiwanego
- Agito, zwalniam Cie z tego slowa, mozesz odejsc, bez tego ciezaru...
-- c....coooo? dlaczego... panie!?
- nie powinienes mi sluzyc tylko dlatego ze prosil Cie o to twoj ojciec, a ja nie powi nienem sie wogole na to zgadzac.
sludzy nie maja slug
-- ale... panie, ja... ja nie ...nie zrobilem tego tylko dlatego... ja
zawahal sie, postanowil zaczac inaczej
--moja rodzina zawdziecza Ci tak wiele ... uratowales nasz honor, honor mojego ojca i nigdy nie odwdziecze sie za to zadna sluzba! zanda!
oczy nabraly szklistego wyrazu
-- tata chcial zebym byl blisko Ciebie... wiedzial ze sam sobie nie poradze...
- nie poradzisz... (zadrwil) jestes silny, madry, niesmiertelny... sam dasz sobie znakomicie rade, nie rozumiem po co Ci moje towarzystwo... nie potrzebujesz mojego zwierzchnictwa, to tylko Cie ogranicza... sam powinienes byc panem samego siebie, pozatym juz dawno splaciles dlug.
zapadla krotka cisza
-- nie rozumiesz... ; ja nie mam nikogo ... oprócz Ciebie panie, jestes jedyna moja... (zaczal sie nerwowo jakac ... lzy plynely mu same bezwiednie,ciezko bylo mu skladac logiczne zdania) moja ... rodzina
- ja ? twoja rodzina... ? ale ja... nie mam... nie wiedzialem ze tak na to patrzysz.
Hotaru byl bardzo zdziwiony... nie wiedzial jak ma zareagowac. Agito stal i plakal bez opamietania, a chlopca zaczelo bolec serce... bylo mu -sam nie potrafil tego okreslic- ale chyba okreslilby to jako smutek.
- uwazasz mnie za swoja rodzine... ? a jestes moim sluga ?
-- t...ttt...ak b..bbo gdyby nie Ty,ja bylbym zupelnie sam,przeciez wychowywalem sie z Toba, wiem ze nigdy mnie tak nie traktowales... byles tylko uczniem taty... (spojrzal w gore) spotkal nas wielki zaszczyt ze wybrales mojego ojca na swojego nauczysiela, zwlaszcza po tym co nas spotkalo... ta hanba (zaczal ciszej); byles dla mnie kims wiecej, cale moje dziecinstwo spedzalem w Twoim towarzystwie, wiem ze uznasz to za smieszne ale ... traktuje Cie jak swojego brata.
brata...?
-- prosze nie karz mi odchodzic... blagam.
Hotaru nie wiedzial co ma zrobic; trzymal dlon na swoim sercu, w ciagu kilku dni spotkalo go tyle nieoczekiwanych wydarzen. podszedl do Agito , lekko zmieszany wyciagnal reke w jego strone,po czym przytulil go.
- to mnie spotkal zaszczyt ze wybrales mnie na swojego brata...
zamilkli na dluzej
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kay =* dnia Czw 16:44, 19 Kwi 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kocia
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom
|
Wysłany: Czw 16:41, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Kaoru spojrzał zdziwiony na Matrusa.Nigdy tak do mnie nie mówił...Podszedł do Boga i usiadł obok, jednak nie za blisko by nie urazić jego majestatu. Spojrzał w niebo, które...było naprawdę piekne...-Nigdy...nigdy nie zwracałem uwagi na takie rzeczy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Waff
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 19:10, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Zatrzymali się po długiej wędrówce. Riel rozpalił ogień a już po chwili w kociołku wrzał ciepły gulasz. Ze strumienia nabrał wodę, którą potem zalał suszone zioła. Zaczął myć włosy, zdjął sukni i umył ciało. Zachodzące słońce raziło go w twarz. Przeprał ubrania i założył świeże. Oddał się błogiemu odpoczynkowi.
Keito wrócił do komnaty czuł się słabo. Wszechobecny ból nie tylko kończyn, ale też psychiczny nie dawał mu spokoju. Usiadł na łóżku, płakał ale nie z bólu lecz z tego, że zawiódł.
- Fakt nie ma istot doskonałych, ale też nie mogę być najgorszy- myślał głośno
Rozebrał się, nabrał zimnej wody a zaraz potem wylał cały kubeł na siebie. Od razu poczuł się lepiej . Wytarł ciało ale nie włosy. Lubił kiedy miał je wilgotne czuł wtedy, że żyje. Położył się na łóżku i czekał nie wiadomo na co.
|
|
Powrót do góry |
|
Ishizu-Angel
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 1513
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Muspelheim
|
Wysłany: Czw 20:14, 19 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Siedział przy ogniu i szybko pisał na kartce tekst piosenki słyszanej w myślach. Lutnia leżała przy jago nodze. Przez chwilę wpatrywał się w ogień. Coś skreślił coś dopisał.
"Teraz wszyscy znacie
Bardów I ich pieśni.
Gdy godziny będą płynąć
Zamknę moje oczy
Może spotkamy się znowu
gdzieś w świecie daleko stąd.
Ale teraz słuchajcie mej pieśni
O świtaniu
Śpiewajmy pieśń bardów..."
Dopisał z boku tonację. Przepisał na czysto. Pierwszą kartkę zgniótł i wrzucił w ogień. Nastroił lutnie i zaczął grać. Cicho śpiewał tekst z kartki.
"Jutrzejszy dzień zabierze nas stąd
Daleko od domu
Nikt nigdy nie pozna naszych imion
Jutro wszystko już będzie wiadome
I Ty nie będziesz sam
Więc nie bój się
Ciemności i chłodu
Bo pieśni bardów przetrwają
One wszystkie przetrwają
W moich myślach I w moich snach
Są zawsze w moim umyśle
Te pieśni o hobbitach, krasnoludach i ludziach
I elfach
Ukażą się waszym oczom
Je też możecie zobaczyć..."
Blind Guardian – The Bard's Song
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ishizu-Angel dnia Nie 16:15, 22 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
kay zdysonansonowany
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 20:48, 19 Kwi 2007 Temat postu: zdysonansonowany kay XD |
|
nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee tylko nie tooooooooooooooooo >o< !!! aaaaaaaaaaa XDblagam zabierzcie mi uszy!!! - nie zwiazane z RPG wybaczcie
O.o? - by Isia
|
|
Powrót do góry |
|
Gość
|
|
|
Wysłany: Nie 14:48, 22 Kwi 2007 Temat postu: |
|
XDDD oj, ty niegrzeczny Braciszku*no no paluszkiem*XD
Leżał na "łóżku" wpatrując się w sufit.
Zdobyć łuskę... smoka... Złotego Smoka...Niby JAK!? zacisnął pięści. Cholera... I gdzie jest Hotaru?!
Zostawił cię...nie możesz na niego liczyćznowu głos, co on może wiedzieć!? Hotaru...zaraz tu będzie...a jak nie...
|
|
Powrót do góry |
|
kay =*
|
|
Mroczny Mściciel
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:09, 22 Kwi 2007 Temat postu: |
|
kiedy emocje nieco opadly , powolnym krokiem udali sie w kierunku miejsca gdzie spala Juen...
- powiedz... bracie ( twarz Agito rozpromieniala po tych slowach) jak sobie radzisz... niesmiertelnym teraz nie jest latwo, dlugowiecznosc stala sie rownoznaczna przeklenstwu
-- tak, ludzie ostatnio dziwnie na nas patrza, ale to wszystko wina tej przekletej organizacji!!!
zacisnal piesci
-- poluja na nas jak na zwierzyne, sa bezwzgledni, szczuja na nas ludzi... bestie !
- wiem... mi tez kikla razy weszli w droge; ale jestem bezsilny, nie moge im sie sprzeciwiac... odgorny przykaz
-- powiedz , dlaczego nas zabijaja ? przeciez to oni sa zli... czym zawinilem ze zasluguje na smierc !?
- nie potrafie odpowiedziec na to pytanie...
-- to nie wporzadku, boje zie ze w koncu mnie dopadna
chwycil mocno swoj miecz
-- ale wtedy bede gotow, juz niejeden mysliwy polegl od tego kla...
Hotaru nagle pomyslal o Fenrirze
- pamietaj, jezeli Cie napadnie ktorys z nich, nie bedziesz walczyl sam;
-- ale przeciez nie mu...
wzial Agito pod ramie i odgarna mu grzywke
- obiecuje...
Agito objal mocno chlopca
-- dziekuje...
wtulil buzie we wlosy Hotaru, straznik lekko sie usmiechnal
- przepraszam, musze jeszcze cos zrobic
Agito zacisnal uscisk, w ktorym nie bylo juz straznika; pogwizdujac jakas glupia melodyjke poszedl do Juen
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
kay =*
|
|
Mroczny Mściciel
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:46, 22 Kwi 2007 Temat postu: |
|
kolejny wulkan wybucha... Matrus musi byc wsciekly.
-- panie sniezynko a czy uleczy pan mojego piesia ?
wylkala mala dziewczynka poparzona na buzi od goracej lawy, w malych raczkach trzymala zdechlego szczeniaka ze zmiazdzana glowa od skalnego odlamka
- chodz, przytul sie do mnie
powiedzial z usmiechnietym wyrazem, kiedy ja objal, zamknal oczy, mala dziewczynke otoczyla lekka poswiata
- juz Cie nie boli policzek...?
pogladzil ja po nim
-- nie panie sniezynko, ale moj piesek... on ...
- on biegnie juz do twojej mamy, spojrz...
pokazal palcem na zaplakana kobiete lapiaca szczeniaka
-- mamusia! klusek! tu jestem !
zawolala radosnie
-- mamo mamo... a mnie wiesz ... mnie uratowal pan sniezynka! o ten tam!
--- jaki pan sniezynka? kochanie tam nikogo nie ma ... najwazniejsze ze nic ci sie nie stalo
objela dziecko z trudem powstrzymujac lzy
- pan sniezynka... urocze
straznik z usmiechem na twarzy powstrzymywal kolejny potok lawy zmierzajacy na wioske
- nigdy nie myslalem ze moge pokochac to co robie... jeszcze tylko z tamtej strony
, polozyl dlonie na ziemi , przed nim wyrosla olbrzymia skalna sciana ... fala lawy rozbila sie na dwa strumienie omijajac wioske pelna ludzi...
-- mamusiu zobacz! to jest pan sniezynka... to on mnie uratowal i dal mi nowa buzie ...!
--- ale dziecko to straznik , to on zeslal na nas ta kleske... nie wolno do niego podchodzic !
dziewczynka wyrwala sie matce z rak
-- nieprawda , pan sniezynka nie jest taki!
pobiegla w strone Hotaru; nagle ziemia zaczela sie trzasc, podziemny strumien lawy wybil niespodziewanie tuz pod dzieckiem, rozlegl sie krzyk wsrod tlumu. nagle ktos krzyknal
~spojcie w gore!
w powietrzu unosil sie straznik z rozbawionym dzieckiem
- nie oddalaj sie od mamy... nie wolno
-- ale panie sniezynko... pan nie jest zly , a mama mowi ze pan jest! to nie prawda ... prawda ?
spojrzala szklistym wzrokien na chlopca
- nie nie prawda...
wtulila sie w jego plaszcz
- a teraz pojdziemy do mamy
kiedy oddawal dziecko kobiecie , caly tlum cofnal sie , tylko kobieta , przerazona wyciagnela niepewnie rece po corke... mala podbiegla do matki...
---dziekuje strazniku
dziecko zaczelo szeptac cos kobiecie na ucho, ta skinela lekko glowa
-- panie sniezynko... a moge mowic do pana ... WUJKU !?
straznik lekko sie zarumienil
- skoro sprawi ci to przyjemnosc...
usmiechnal sie ...
- wybaczcie ale wulkan jeszcze sie nie poddal a nie przywyklem do polowicznego sukcesu... pozatym ... ktos na mnie czeka
pobiegl niknac w klebach pylu i popiolu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12 Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|