|
Mictlan
|
|
Mistrz Spamowania
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 1810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hell
|
Wysłany: Nie 18:37, 15 Kwi 2007 Temat postu: |
|
-Oczywiście... - pogładził go po plecach - Tylko ja...nasze ciała pasują do siebie - pocałował go delikatnie i powoli.
Został stworzony dla ciebieznowu ten głos. Jakby jego własny ale o ...nieco innym brzmieniu.
-Jestes cudownym kochankiem - kolejny pocałunek tym razem w nos
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
kay =*
|
|
Mroczny Mściciel
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:51, 15 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Hotaru poczul niesamowita radosc w sercu... co okazal slodkim usmiechem, polozyl czolo na czole Fenrira
- nigdy nie czulem czegos takiego do nikogo...
zaczal strasznie sie hihotac po czym ... mocno kichnal na namiestnika i niechcacy go osmarkal...
- ojej ... przepraszam
szybko otarl mu twarz dlonia i caly czas sie usmiechal
- chce zebys polubil mnie za to jaki jestem, a nie kim jestem. czy chcialbys poznac mnie z innej strony ? nietylko jako k...kochanka?
spojrzal niesmialo na Fenrira
- chcialbym zebys... (lekko sie zawahal ) zostal moim przyjacielem i... chce byc dla Ciebie wazny... dasz mi szanse ? wiem ze namiestnicy nie maja przyjaciol, i zrozumiem jezeli sie nie zgodzisz
lekko posmutnial wycierajac dlon ze smarkow w swoj plaszcz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mictlan
|
|
Mistrz Spamowania
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 1810
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hell
|
Wysłany: Nie 18:59, 15 Kwi 2007 Temat postu: |
|
O_O
Znowu go pocałował(to mu chyba wejdzie w nawyk...). Swoją drogą...znalazł sobie naiwnego kochanka... Ciało ma cudowne, ale....zbyt ufny.To będzie... przydatne.
Uśmiechnął się do niego
-Też jesteś dla mnie ważny... mój słodki... - pogładził go po policzku.Nawet nie skłamał...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
kay =*
|
|
Mroczny Mściciel
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:13, 15 Kwi 2007 Temat postu: |
|
z jednej strony nie wierzyl w to co sie dzialo... ciagle zadawal sobie pytanie
co ja robie... przeciez nie wolno... mi tego zabroniono
nie wiedzial jednak ze podswiadomosc kazala mu wlasnie tak postepowac... jego dusza juz wiedziala ze znalazl swoje przeznaczenie ... umysl jeszcze tego nie dostrzegal.
- teraz rozumiem dlaczego Cie z nim pomylilem ...
zasnal na piersiach Fenrira, jego wlosy lekko kolysal cieply wiatr zas biale cialo pokryla gesia skorka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Waff
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 12:10, 16 Kwi 2007 Temat postu: |
|
MicuśKociITylkoKoci^^ napisał: |
nie.tykać.Matrusa.Bo.Zabije.Jakem.Mictlan. mam co do niego plany i radzę ich nie psuć== |
spoko mic
Keito siedział przyczajony ja jakieś gałezi i z obrzydzeniem patrzył się na Riela.
- Błedy czynisz przyjacielu - szepnął sam do siebie po czym zawisł ma gałęzi tak, że ciało było odwrócone do góry nogami. Zwinnoś jego i szybkość przekraczały ludzkie zdolności. Miał dosć czekania. Chiał im trochę poprzeszkadzać a, że nie negował tego Matrus zrobił to z przyjemnością. Zeskoczył z gałezi i po mimo swej małej wagi twardo opadł na ziemie.
- Siemanko - powiedział głośno a twarze aniołów zwróciły się ku niemu .
- Riel gdzie się podziewa twoja czerwona grzywka teraz wyglądasz jak te kretyńskie zacofane w rozwoju anioły - odarł po chwili
Riel z pośpiechem, dobył miecza i zbliżył się do Keito. Już miał zadać cios ale klinga miecza stała sie nagle strasznie cięzka i upadła na ziemię.
- Nie przybyłem tu aby walczyć - zaśmiał się Keito po czym zbliżył się do Reity ....
- Hmmm panu już podziękujemy ... użył magi po czym anioł upadł we śnie .
- Czemu to robisz ? Czemu ciągle psujesz moje szczęście? - spytał Riel
- Ha ha ha mylisz to ty ciągle coś psujesz ... nie pamiętasz jak było nam ze sobą dobże. Jak kochaliśmy się dniem i nocą - ironicznym tonem powiedział Keito
- Dość tego zabije cię jesteś jak mały irytujący gnój - krzyknął Riel
- Nie zrobisz mi tego - demon zrobił maślane oczy
- Mam cię dość ! To ty byłeś głównym sprawcą tego, że wyrzucono mnie z piekła
- Gdybyś sam nie spartaczył sprawy to nigdy nie miało by miejsca- odparł Keito po czym zaczął nagminnie prowokować Riela
- Ehhh wybacz ale nie chce mi się o tym mówić :
- Sahno mijilep - odparł w magi po czym Keito wzniusł się wysoko i zaraz potem, opadł na ziemie tak gwałtownie, że ptaki siedzące na gałęziach poodlatywały szybko....
Keito zniknął tak szybko jak się pojawił ....
|
|
Powrót do góry |
|
Ishizu-Angel
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 1513
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Muspelheim
|
Wysłany: Pon 21:31, 16 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Miał wrażenie, że spada. Dookoła niego była ciemność. Bał się takich miejsc. Ciemność zniknęła po kilku minutach. Czół, że ktoś go przytula. Nie podobał mu się pomysł otworzenia oczu. Już teraz bolała go głowa. Popatrzył na Riela półprzytomnym wzrokiem.
- Co się stało? – Spytał gdy dotarło do niego, że Riel to Riel a nie ktoś inny.
- ...
- A dowiem się kto to był? – Spróbował wstać lecz mu nie wyszło. W końcu siedzenie w ramionach ukochanego nie jest takie złe.
- Stary znajomy.
- Następnym razem twój stary znajomy dostanie w pysk tak, że się nie pozbiera.
- Kotek. W takim stanie to ty za wiele zrobić nie możesz.
- Czepiasz się szczegółów. – ^-^ - Ej... My to w końcu jedziemy czy będziemy tu siedzieć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Waff należąca do SOB ^^
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 8:23, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Riel podniusł kochanka i umieścił go na koniu. Potem wymówił słowa magi a jego skromne ubranie zmieniło się w czarną szatę z kapturem. Postanowił prowadzić konia.
- swoją drogą nie wiem co skłoniło Keito do przyjścia - zadawał sobie to pytanie w myślach
Uśmiechnął się do Reity nałożył kaptur na głowe i ruszyli w dalszą drogę....
Keito bał się wrócić do piekieł. Ale po dłuższym zastanowieniu wkońcu to zrobił. Nie przewidział siły swego przeciwnika.
- Czemu nie mogłem go zabić - dręczył się tym pytaniem ... - hmm czyżbym miał jeszcze grosz uczuć do Riela, ale to nie morzliwe przecież mnie - uciął zdanie w momęcie kiedy ujżał Matrusa. Keito nie okazał ani złości z powodu niewykonania zadania, ani strachu przed gniewem swego Pana, ani tybardzie żalu, że nie są razem. Uklęknął na jedno kolano przed obliczem Matrusa i prosił o wybaczenie ....
- Panie chyba nie jestem gotów, nie sądzę aby to zadanie było dla mnie - wymamrotał w końcu zdanie, które przyszło mu z tak wielką trudnością
- Niesurbordynacja wobec władcy karana jest chłostą - zaśmiała się jedna z diablic
- Rozebrać go do naga i na oczach naszego Pana wychłostać aż do nieprzytomnosci - wołał jeden z diabłów
Keito szamotał sie trochę ale w końcu nie dał rady. Ręce jego związano sznurem na oczach miał czarną opaskę. Chwile potem był już chłostany , po jego drobnym ciele proczyła krew, która spadała na uformowany ze świec pentagram. Keito wrzeszczał z bólu ale nikt nie słyszał, lód piekieł miał tylo " ubaw" z jego ciepienia...
|
|
Powrót do góry |
|
Mic
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 11:55, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Nie zauważyłam żeby Matrus się zgodził na jakąś chłostę… Wafel…czy ty w końcu zaczniesz czytać uważnie to co piszę…? Bo jak nie, to może ja po prostu oddam ci swoje postacie i będziesz nimi rozporządzać według własnego widzimisię
Naprawdę cieszył się, że zostawił fantom zamiast siebie. Chłosta… lud piekieł stacza się nad dno. Arystokracja… tamte czasy minęły. Jeste coraz gorzej…
Kaoru… chodź do mnie… tylko jego prawa rękę wiedziała gdzie bywał w takich chwilach.
Gładził jego skórę. Powoli, leniwie. Cudownie będzie go mieć… na własność.
Tak… tylko twój… zajmij się nim… przyda ci się znowu ten głos… coraz słabiej go słyszał, oczy same mu się zamykały aż w końcu zasnął
|
|
Powrót do góry |
|
Waff
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 15:05, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Micu ale ja nie piszę jako Matrus ale jako lud piekieł XD ha ha ha a to różnica je
Keito osunął się bezwadnie na ziemie, stracił przytomność. Gdy ją odzyskał był u siebie w komnacie. Oczy i ręce nadal miał związane , ale czuł zapach kadzidła, które zawsze było zapalane u niego w komnacie. W uszach mu szumiało i ciagle wydawalo mu się, że słyszy diabli śmiech . W końcu usłyszał sczęk przekręcanego klucza w zamku. Chwile później zdjęto mu opaskę i rozwiązano sznór z dłoni . Keito spojżał na osobę , która to zrobiła . była nią młoda diablica.. przy jego łóżku pozostawiła jedzenie i chwile potem wysłza postukując kijem gdyż była niewidoma.
Inkub spojżał na swe pokrwawione dłonie, starannie zabandażowane przez niewidomą subkkubkę . Ździwił się jakim cudem ktoś niewidomy mógł tak dokładnie wykonać swoją pracę.
- Może Riel faktycznie miał rację .... może - niedokończył , łzy same spływały mu policzkch nawilżając krwiste rany
Wszytko zaczeło mu ciążyć. Usiadł na łóżku , odziany był w płucienną, krótką suknie jaką nosili egipscy niewolnicy. Udeżył dłońmi w pościelna znak prostestu.
Kochał Matrusa jak ojca i było mu wstyd nie przed piekielną społecznością, ale przed Matrusem . Postanowił, że nie wyjdzie z komnaty puki go o to nie poproszą. Jedzenie wystawił na spalenie przez ognie piekielne. A wypił tylko wino, po czym domyślił sie, że było zatrute bo zaraz potem usnął na dywanie....
|
|
Powrót do góry |
|
kay =*
|
|
Mroczny Mściciel
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:38, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
robilo sie nieco chlodniej, niebo spowila wieczorna szarosc. delikatny powiew muskajacy policzek chlopca przerwal jego sen. przetarl oczy i powoli spojrzal na namiestnika
spi...
ostroznie zsunal sie i usiadl obok. mogl sie mu spokojnie przyjrzec. analizowal kazdy fragment jego ciala, oczy biegaly po calym... uwage Hotaru zwrocil jeden szczegol... Fenrir byl calkowicie nagi nie zdjal jednak jednej rekawiczki.
dlaczego ja zostawil... drugiej przeciez nie ma...
powoli chwycil dwoma palcami czarna rekawiczke, chcial ja zsunac ale zawahal sie...
namiestnik... napewno go tym obudze
odsunal reke
jest taki meski, nie to co ja... i ten jego cudowny zapach
spojrzal na swoje cialo
ciekawe czy moje mu sie podoba (zawstydzil sie)nie wiem dlaczego ale zalezy mi na jego uznaniu...
lekko usmiechniety wzial w rece swoj plaszcz
zrobilo sie zimno
po czym odruchowo okryl nim Fenrira, spogladajac na niego czule , wiatr wzmagal sie coraz bardziej, Hotaru wyciagnal dlon w kierunku namiestnika jakby mial pogladzic go po policzku, zawahal sie jednak poraz kolejny rozplywajac sie w nastepnym silnym podmuchu ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kocia
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom
|
Wysłany: Wto 20:05, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
-W końcu zrobiło się ciemniej...zaraz bedę mógł wyjść i poszukać tego namiestnika...-Kaoru wyglądał kontem oka przez okno-Dobrze, już czas...-Vampir kierował swoje kroki ku wyjściu gdy usłyszał w myślach głos. To był Jego głos...-Mój Pan...chce mnie widzieć...uch...ale czemu...jest w tamtym miejscu...coś jest nie tak...-i vampir, nie wychodząc z pomieszczenia, deportował się w miejsce zwane Eithel, gdzie znajdował się piękny wodospad-Wzywałeś...-Kaoru klęknął.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kocia
|
|
Archanioł Mroku
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom
|
Wysłany: Wto 20:22, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Waff należąca do SOB ^^ napisał: |
- Czemu nie mogłem go zabić - dręczył się tym pytaniem ... - hmm czyżbym miał jeszcze grosz uczuć do Riela, ale to nie morzliwe przecież mnie - uciął zdanie w momęcie kiedy ujżał Matrusa. Uklęknął na jedno kolano przed obliczem Matrusa i prosił o wybaczenie ....
- Rozebrać go do naga i na oczach naszego Pana wychłostać aż do nieprzytomnosci - wołał jeden z diabłów |
Wafel...w tych tekstach niejako kierujesz postacia Matrusa, a raczej narzucasz mu jego charakter, cos na co by sie nie zgodzil gdyby pisala to Mic. Bo Mic ma racje, Matrus nie wydal zadnej zgody na chloste, a w koncu to jego pieklo, a chlosta niby zostala wykonana na jego oczach. Zaden szanujacy sie wladca nie pozwolilby by jego wlasny lud wydal samowolny sad na jego poddanym, chyba ze wydalby na to wyrazna zgode. Teraz rozumiesz o co chodzilo Mic? i ostrzegam, jesli bedzie sie to powtarzac bede kasowala posty, bo albo chcemy by to rpg jakos wygladalo albo nie.bo jesli o was chodzi dziewczyny ( teraz zwracam sie rowniez do Ish ) to mozecie rzadzic sie SWOIMI postaciami ile chcecie, bo czesto wam sie to zdarza, ale jak zauwazylam zbytnio wam to nie przeszkadza.wracajac do Ciebie Wafel. jeszcze jedna uwaga. rozumiem ze mozesz byc dyslektykiem, dysortografikiem itd. itp., ale jakies zasady obowiazuja, wiec zanim zatwierdzisz tekst przeczytaj go uwaznie, najlepiej ze slownikiem.i nie twierdze, ze zadne z nas nie robi bledow. kazdy je popelnia, ale Twoje teksty az raza w oczy.
To tyle.Mam nadzieje, ze nie zrobisz na mnie focha za to ani nic. pisze to po to by zwrocic uwage na pewne fakty, ktore sa niezmiernie denerwujace i psuja radosc z pisania a takze czytania tego rpg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Gość
|
|
|
Wysłany: Wto 20:48, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
wrocil do miejsca, w ktorym zostawil Juen z Agito. zastal ich w nieoczekiwanej sytuacji, jakze dziwnie bliskiej Hotaru... rusalka spala na kolanach Agito ten zas rownie znajomo gladzil jej wlosy.
- witaj...
odparl straznik.
--juz wrociles, dlugo Cie nie bylo panie
zmieszany delikatnie zsunal Juen i podszedl do Hotaru
- czy cos sie stalo ? dlaczego tak dziwnie mi sie przygladasz?
Agito z pewna krepacja odparl
-- okryj sie prosze, straznikowi nie wypada paradowac z gola pupa
po czym nie wytrzymal i parsknal smiechem... Hotaru zarumienil sie , zapomnialem sie ubrac...!plaszczem okrylem Fenrira... reszta tez gdzies tam zostala
-- prosze, zaloz to, panie
kiedy pomagal zalozyc chlopcu koszule, z zaciekawieniem przgladal sie zaczrwienieniu za uchem straznika
-- widze ze nie byles sam... opowiesz mi o nim ?
ledwo powstrzymywal smiech widzac zaklopotanie Hotaru
- nie interesuj sie ... pozatym ... co to za pytania ... nie zapominaj do kogo mowisz , troche wiecej szacunku do swojego pana
po czym obaj wybuchli smiechem
-- ciiiiiiiiszej panie ... bo obudzimy Juen a chyba nikt tego by nie chcial
spojrzeli na siebie ... po czym znowu zaczeli sie smiac ...
- chodz ... musze pocwiczyc...!
-- maly sparing panie...? jak sobie zyczysz ale nie kaz mi przepraszac kiedy znowu wygram
- chodz...
odeszli kilkaset metrow na pobliska polane
-- tak jak zawsze panie ...? tylko biala bron , bez magii i dodatkowych zdolnosci... czysta technika
Hotaru bez slowa uniosl dlon w ktorej pojawil sie jego orez ...
-- czasami zastanawiam sie czy nie powinienes walczyc czyms innym
lekko zadziornie wtracil Agito
- nie przesadzaj... twoj miecz jest godnym przeciwnikiem... nie zwalaj swojej przyszlej kleski na to ze mam leprza bron ...
-- niedoczekanie twoje ... (po dluzszej przerwie) panie
po czym rzucil sie z impetem na straznika, Hotaru przyjal pozycje obronna ... Agito poruszal sie niesamowicie szybko, nagle znikl... chlopak zamknal oczy, w pewnym momencie wymierzyl cios z lewej strony, ostrze pastoralu zatrzymalo sie w powietrzu, a w rzeczywistosci na ostrzu miecza Agito...
-- koniec grzecznosci ... panie, zaczynaj!
w tym momencie obaj znikli... po chili bylo tylko slychac odglosy walki, swisty, gluche wymachy gdzies w powietrzu i uderzenia sparujacych sie orezy... gdzie niegdzie blyslo odbite swiatlo słonca...z nienacka pojawialy sie dziury w ziemi... galezie drzew jakby "same" sie trzesly ,czasem któraś spadla... nagle na srodku laki pojawil sie Agito lekko zdyszany... oczy jego biegaly na pozor chaotycznie badajac cala przestrzen wokol. rownie niespodziewanie pojawil sie wirujacy z niesamowita czestotliowscia pastoral podąrzający w kierunku przeciwnika, Agito podskoczyl przepuszczajac go pod soba nie zauwazyl jednak ze nad jego glowa wisi Hotaru wymierzajacy cios... Agito z impetem udezyl w ziemie, na nim wyladowal Hotaru zas wirujacy pastoral zawrociwszy jak bumerang i zatrzymal sie w jego dloni
- i co... tym razem ja wygral...
zaraz ... gdzie jego miecz!? z tylu!
szybko zeskoczyl z Agito wyjonujac salto do tylu
-- O MATKO ! chcesz mi odbic pluca panie !!!?
wycedzil opryskliwiel stojac za Hotaru i dotyjakac czubkiem miecza jego plecow
- chyba jednak nie wygralem ...
-- nie inaczej panie nie inaczej ...
znow zaczeli sie smiac...
-- Hotaru... moge Cie o cos zapytac?
- tak?
lekko zaskoczony Agito kontynuowal
-- nigdy wczesniej sie nie smiales ...
Hotaru zamilkl... podszedl do Agito i wzial w dlon jego miecz
- wykul go twoj ojciec... (zamachnal sie nim i wymierzyl w slonce) wspaniala robota, to prawda ze byl najleprzym kowalem w historii... wspanialy mistrz
-- tak , byl dobry...
zabral miecz straznikowi
-- a pamietasz jak nas razem uczyl walki bronia ...
- tak ... pamietam, zawsze szybciej lapales wszystkie techniki... ja musialem nad tym siedziec i cwiczyc cale wieczory... kiedy ty sie obijales albo gadales trzy po trzy rozpraszajac mnie...
-- pamietam ... strasznie mnie olewales panie.
zaczal sie smiac
- tak... to bylo wieki temu
usiedli razem pod drzewem i zaczeli rozmawiac
|
|
Powrót do góry |
|
kay =*
|
|
Mroczny Mściciel
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:50, 17 Kwi 2007 Temat postu: |
|
za dlugo pisalem i nie zauwazylem ze mnie wylogowalo ... przepraszam... jak cos to MOJ post ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mic...
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 12:02, 18 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Szedł. Przez las. Znajomy... Było ciemno i przejmująco zimno. Był nagi, tylko jedna rękawiczka... dlaczego ją właściwie nosił? Bo tak kazał mu Mistrz?...bo sam tego chciał?...dlaczego...?
Biedne dziecko... znowu ON, ten głos... Nie możesz mnie znaleźć... A przecież właśnie tego chcesz
Chce tego...? Znaleźć właściciela głosu...? Może...
Chodź do mnie... Znajdź mnie... I znowu będziemy razem
Razem...? Jak... razem...?
Razem, na zawsze... znajdź mnie... przyjdź tutaj... wabił go, kusił... a on posłusznie podarzał za tym głosem. Dotarł nad jezioro, na jego środku-szklana kula. W kuli... ktoś.
Tak, to ja... ja, więc i ty... przyjdź po mnie... po siebie... nie było już kuszenia. Tylko prośba. Kogoś kto długo był w zamknięciu.
Chciał tak podpłynąć, ale jak tylko się zbliżał, woda zajmowała się ogniem. Jak ropa.
Nie możesz... potrzebujesz artefaktu... smutek w głosie.
Jaki to artefakt? Jak może dojść do szklanej kuli...?
To święty ogień, pochodzacy od Złotego Smoka o rubinowych oczach... musisz zdobyć jego łuskę...a to nie będzie łatwe... znajdziesz go w podziemiach opuszczonego zamku na ziemi Delfina głos był coraz słabszy, postać w kuli, choć widział tylko zarysy, siedziała skulona. Chciał coś powiedzieć, zapewnić, ze będzie dobrze ale woda zawirowała a jemu zrobiło się ciemno przed oczami. Gdy je otworzył-leżał na ziemi, nieopodal budynku w którym zostawił Kaoru. Był okryty płaszczem Strażnika. Ich ubrania były wszędzie porozrzucane. Pozbierał je i wrócił do swojego pokoju. Kaoru zniknał. Dziwne...
Smok... miał znaleźć smoka i zdobyć jego łuskę... ale dlaczego?
-Wstań, Kaoru... - siedział naprzeciw niego,na kamieniu, we wspaniałej czarnej szacie wyszywanej srebrną nicią - Strażnik i Namiestnik połaczyli się... - mówił spokojnym głosem - Nie twoja wina, ze go nie zatrzymałeś... to było zapisane na wiele lat przed twoim stworzeniem... Usiądź tu - rzucił nagle i wskazał mu kamień obok siebie - Opowiem ci... co wydarzyło się przed samym stworzeniem funkcji Straznika. Bedzie to historia zrzuconego z piedestału boga. Jednego z potężniejszych...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12 Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|