World

Gapiła się w zamknięte drzwi.
- Co im się stało? - spytała sama siebie. Podrapała się po głowie. - No cóż... Chcesz coś zjeść? - zawróciła się do Tenshiego.

Tenshi ziewnął zatykając ręką usta.
- O tej godzinie? Cóż... Nie, dziękuję.

- Od jak dawna mieszkasz tu z Tronem? - spytał blondyn patrząc się na twarz Momoko.

"Mówiłem, że się miczego nie dowiesz" - Przestan mi tu z filozofią wyjeżdżać. I co ja mam zrobić? "Zastanówmy się. Masz mnie, dostało ci się od Pana i siedzisz na schodach. Jedyne co ci pozostaje to wrócić do domu. Powinieneś odpocząć. Żeczywiście masz za dużo spraw na głowie." Eh... - Tron wstał i ruszył powoli do domu.

- Eeem... Dokładnie to nie wiem... Jakieś dwa lata - odpowiedziała.

Tenshi usłyszał szczkł zamka.
W drzwiach ukazał sie czarnowłosy anioł.
- Tron, coś się stało? - spytał.

*To było jakaś chwilę przed przyjściem Trona ^^*
Momoko ziewnęła. Powieki stały się ciężkie. Powoli osunęła się w fotelu i zasnęła.

(Obudzi się dopiero jak wrócę z zajęć xD)

- Co? A nie. "Nie ładnie kłamać" Jestem trochę zmęczony. To wszystko. - Anioł zamknął drzwi (weszłam drzwiami ^^'). -Posuwaj się Tenshi. "Nie zabij się o ławę." - Ziewnął. Ledwie trzymał się na nogach.

Tenshi wziął Momoko na ręcę i poszedł z nią na górę. Położył dziewczynę na łóżku, po czym znów zleciał na dół i zasnął na swojej połowie kanapy.

Shun nie podnosil glowy.Czul na ramieniu czyjas reke, ale nie obchodzilo go to.Wybakal tylko-Nie jest-nadal nie podnoszac glowy.Pragnal by to byl Vincent, ale niestety nie byl to jego glos.-Wybacz...ale lepiej bedzie...jak chyba pojde...-slona kropla opadla na ziemie.

Delikatnie złapał za ramię chłopaka i pomógł mu wstać. Tak po ciemku na ulicy nie jest bezpiecznie.
-Chodź lepiej gdzieś stąd pójdziemy. - rozejrzał się powoli. Chciał spojrzeć mu w twarz, ale tamten wciąż uparcie wpatrywał się pod nogi. Raczej nie jest normalnym, żeby facet tak otwarcie płakał.
-Postawić ci piwo? - spytał bezwiednie. Zawsze starał się, żeby każdy wokół niego miał dobry humor i nie miał do niego żalu o nic, dlatego też to zaproponował. W sumie go nie znał, ale nie lubił jak ktoś był tak załamany.

Shun po raz pierwszy od dluzszego czasu sie usmiechnal-Taaak...piwo dobrze mi zrobi-podniosl glowe i usmiechnal sie do chlopaka.-Jestem Shun-wyciagnal reke w powitalnym gescie.Upije sie, zapomne i bedzie dobrze.

Tron leżał na plecach "Co ja mam zrobić." "Spać." "Wiesz o co mi chodzi. Co mam robić z tobą w moim kolczyku?" "Ty, żeczywiście z tobą nie dobrze. Śpij. Pomyślimy o tym jutro." "Dobra." Tron przekręcił się na bok i zasnął. "Dobranoc." Saphiriel uśmiechnął się. "Jak ty ładnie wyglądasz gdy śpisz."

-Świetnie!- zawołał wesoło i o mało nie klasnął w dłonie. Poprowadził ich obydwu w stronę baru Drzewo.
-Aya- potrząsnął rękę Shuna. Też miał ochotę się napić czegoś. Cordelia go zabije jak się dowie co zrobił. No, ale to ostatecznie przez nią się spóźnił. Mogła nie chorować i nie kazać iść mu po miód i mleko do sklepu.
-Nie chciałbym sie wtrącać w nie swoje sprawy, ale trudno nie zauważyć, że masz kłopot. No i.. raczej nie każdy wychodzi o tej porze na dwór.

-Heh...az tak widac?-posmutnial od razu-Wolalbym o tym nie mowic...Aya...-spuscil glowe i po chwili podniosl ja spowrotem promiennie sie usmiechajac-Napijmy sie czegos i zapomnijmy o klopotach, co? Ja stawiam pierwszy!-zasmial sie, jednak byl to smiech pelen zalu i smutku.