World

Nadia podniosła się i oderwała ręke z ust brata. Przeciągnela po ciej druga dłonia i rana znikneła.
-smakowała?- usmiecheła się ironicznie.
-Sesshoumaru, Razielu i ty....Jak się nazywasz? Proponuje isc na kawe lub dobre wino, jak mniemam Sesshoumaru stawia...- Puściła mu zalotnie oczko.

- O to miło - Demon popatrzył Vincentowi w oczy - Tak myślałem o tobię.... czy cię jeszcze spodkam....

- Możesz mi mowić Sess, skarbie.... I oczywiście stawiam! - potem spojrzał na Vincenta - A ciebie także miło mi poznać, Vincent.

-Smakowała - zwrócił się do dziewczyny po chwili i tak wracając do Demona - Jak widać znowu na mnie, o przepraszam, JA na ciebie tym razem wpadłem - szumienie w głowie ustawało, wyczerpanie powoli też. Mimo to gdy stanął na nogi to musiał się podtrzymać Demo...Raziela, tak? ... Raziela aby nie upaść.
-Wybacz, wykorzystam cię jeszcze przez jakiś czas - błysnął zębami w uśmiechu - Więc gdzie idziemy?

Raziel uśmiechnął się do Vincenta i trzymał go tak by ten się nie przewracał. - No właśnie to do kąd mamy iść - Tu niepwanie spojżał na Nadię i Sesshoumaru

Nadia zamyslila się chwile, jej oczy zwęziły się i przybrały zielono złoty odcień.
Jeszcze za wcześnie, tak jeszcze nie pora
-Zimno mi może któryś z panów by urzyczył mi odzienia wierzchniego?- zagadneła a oczy znowu stały się normalnego koloru.
Widząc jak Vincent złapal się Raziela podezła w ich kierunku i zdecydowanym ruchem pchneła brata na ławke.
-Nigdzie nie idziesz dopuki nie oprzytomniejesz. Zawsze tak na krew reagujesz, a wogole ty gówniazu nie pije się swojej krwi!!!- Dodała rozcinając sobie dłoń.

-Też coś - mruknął - Kogo nazywasz gówniarzem, bo chyba nie mnie - prychnął - Nie potrzebuję niańki - mruknął cicho i ponownie zaczął pić krew SIOSTRY. Spojrzał spod oka na Raziela i poklepał miejsce obok siebie na ławce.

Raziel usiadł obok patrzył jak Vincent pije krew... był taki blady i śliczny... natą myśl Raziel klepnął się w czoło żeby coś takiego pomyśleć ech.... Niechcący dotknął jego dłoni.... była taka zimna.... - Napewno dobrze się czujesz?

Rozbawiło ją uniesienie brata, i może dlatego postanowiła się tłumaczyć.
-Widzisz jakoś starsza jestem od ciebie o ładne miliony... Pij nie przerywaj sobie.
Opowiedz mi coś o sobie... Gdzie mieszkasz, skąd wiesz o swoim pochodzeniu, masz kogoś? No i czym się zajmujesz...No już starczy krwi.- zabrała mu rekę i znowu jak za pierwszym razem rana znikła.-A ty Razielu skąd znasz brata?

-To mój kochanek - przyciągnął do siebie Raziela, jednocześnie znacząco ściskając mu dłoń - Mieszkam w różnych miejscach, o ojcu powiedziała mi babka... no i matka zostawiła mi list, który napisała przed śmiercią. A czym się zajmuję? Najczęściej to wykonuję zlecenia, taki zabójca na życzenie - spojrzał z żalem na jej rękę.

To co zrobił Vincent bardzo zaskoczyło Raziela, lekko się zarumienił i zmieszał... myślał sobie co też on może kombinować bo żeby tak odrazu??? To by było zbyt piękne....
Po chwili jednak ocknął się z zamyślenia słysząc pytanie Nadii...
- Ja... spodkałem się już z nim kiedyś przypadkiem... miał zdaje się kogoś zabić o ile dobrze pamiętam

Tron złapał Momoko w pasie rozwiną skrzydła. - Trzymaj się mocno. - Powiedział. - Ale zanim pujdziemy gdzie chcesz. Muszę sie z kimś spotkać. - Lecieli szybko. Anioł zatrzymał się pod kościołem. Było po mszy. Wszedł od środka. Uklęknął na jedno kolano przed krzyżem. - Witaj Panie...

Momoko ustała w kącie i spokojnie przyglądała się aniołowi.

Eee nie wiedzialam co napisać xDD

Anioł słuchał wiatru wpadającego przez okno. Od czasu do czasu przytakiwał. Podniusł się i ruszył w kierunku drzwi. Wiatr zawiał mocniej targając jego włosomi. - Dobrze, zrozumiałem. - Nieco przygnębiony wyszedł na plac skąpany w słońcu.

Momoko wybiegła za nim.
- Cos się stało? - zapytała zmartwiona. - Tylko się nie wykrecaj. Widzę twoja minę - dodała wyrównując krok.