World

Tymczasem demon się obudził (zasnął niewiedząc nawet kiedy OO) Rozajrzał się i nikogo nie zobaczył w pobliżu

**pomyliłam fora, gome gome xP**

Kazu odwrócił głowę i spojrzał na stojącego nad nim mężczyznę. Jego źrenice rozszerzyły się.
- Kogo ja widzę - zerwał się gwałtownie - To ty... Poznajesz mnie?

Ze zdziwieniem wpatrywał się w niemal wrzeszczącego mu nad uchem chłopaka.
-Przepraszam? - warknął - Nie znam cię. Chyba mnie z kimś pomyliłeś - wzruszył ramionami i odwrócił z zamiarem odejścia.

Kazu uśmiechnął się gorzko iwcyiągając spod płaszcza katanę z rozmachem zarzucił rękę przez ramię Vincenta, tak zę ostrze miecza dotkneło szyio mężczyzny
- Trzy lata temu, góry Yairos, kapłanka tamtejszej świątyni, zabiłeś ją na moich oczach. Jestem tu, by zrobić z tobą to samo...

-Proszę bardzo - przypomniał sobie tamte dni, był dopiero początkujący, a dostał całkiem poważne zadanie... Nie było łatwo. Wcale - Oczywiście wiesz, że twoja siostrzyczka chciała cię złożyć w ofierze? I nie byłbyś jej pierwszą ofiarą? - zapalił kolejnego już papierosa tego dnia. Alexander miał rację... za dużo pieniędzy wydaje na fajki....

Rękę mu zadrżała...
- Myślisz, że zamydlisz mi oczy tą bajeczką?!! - przycisnął miecz mosniej - Moja siostra mnie kochała a ty... Nie masz za grosz sumienia
Po ostrzu spłyneła kropla krwi

-Myśl sobie co chcesz - palcem dotknął ostrza, a zaraz potem własnych ust. Smaczna pomyślał - Zleceniodawcą był ojciec jednego z poświęconych dzieci. Niestety nie mogę ujawnić jego nazwiska, wybacz - to ostatnie zdanie dało mu jakąś złośliwą satysfakcję - ...będziemy tak stać? - dłonią odepchnął miecz i zwinnie podciął chłopaka. Miecz, bezceremonialnie kopnięty przez niego, leżał teraz nieopodal drzewa - I co teraz? - pokręcił zrezygnowany głową i podał mu rękę - Wstawaj

Raziel wyszedł z domu i poszedł przed siebię sam nie wiedząc po co poprostu nie miał co robić.... nagle w oddali zauwarzył 2 postacie.... podkradł się bliżej i zaczaił za drzewem niezabardzo wiedział co oni tam robią ale zaczął ich obserwować

Kazunari spojrzał na niego z nienawiścią
- Zabij mnie, bo inaczej będę cię ścigać aż ja zabiję ciebie... Moja siostra nigdy nie srzywdziła nawet muchy! A ty zjawiłeś się i tak po prostu ją zamorodowałeś, bo ktoś ci zapłacił! To... to nieludzkie!
Czuł, że oczy zaczynają piec go od łez

- O chyba ktos kogos zabił - pomyślał sobie Raz.... no cóą popatrze jeszcze trochę

Wzruszył ramionami i zabrał rękę, którą mu zaofiarował. Spojrzał na chłopaka z góry. Ojej...rozpłakał się...smutne... pomyślał ironicznie ale na twarzy wciąż zachował powagę - Skoro tak mówisz... pieniędzy za tamto zadanie nie otrzymałem, ale to szczegół - wtedy to było jeszcze niemożliwe... Rozejrzał się za kataną chłopaka, leżała obok drzewa, a za drzewem...no nie, czy on wytwarza jakieś specyficzne pole magnetyczne? Ktoś go obserwował, jednak Vincent spokojnie i z pewną nutką lenistwa podszedł tam, nachylił się, wziął miecz i spojrzał spod oka z figlarnym błyskiem w oku na Obserwatora.

- AAA zobaczył mnie_ Raziel csofnął sie gwałtownie do tyłu - Nie zabijaj mnie co! Ja ci jeszcze nic nie zrobiłem!

Podniósł głowę i uśmiechnął się krzywo.
- Wiem, kto polecił ci ją zabić. Tamten człowiek umarł... To on powiedział mi jak się nazywasz... Wiedz, jeśłi to w ogóle cię obchodzi, że kazał ją zabić, bo odrzuciła jego hmm "zaloty". Zanim mnie zabijesz, musze powiedzieć, że nie masz honoru.
Mógłby uciec, z łątwością zrobić unik, gdyby nie to, zę chyba skręcił sobie kostkę. Pech to pech...

** Mic przeprasza, została brutalnie i niespodziewanie pogoniona sprzed kompa -__- **

Co prawda powiedziała, że nie będzie się włóczyć po mieście, ale było to oczywistym klamstwem - chciała się rozeznać w sytuacji. Poznac miejsca, ludzi, których pewnie przyjdzie jej zabić... Kidey wymykała się przez okno na piętrze zobaczyła jeszcze jedną postac wymykającą się o dziwnej porze z domu Shuna. No panie demonie...Nieładnie. Dokąd to się wybieramy Raziel? syknęła pod nosem. Skaradał się za nim bezszelestnie - może to on będzie dobrym źródłem informacji? Kiedy Raziel się zatrzymal dojrzała jeszcze dwie postacie: jedna jakiegoś chłopaka, którego nie znała druga....Cholera! Tylko nie on! Nie Vincecnt!

Raziel usłyszał za sobą jakisz szelest - OO ciekawe kto tez za mną polazł - pomyślał