FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Forum o tematyce YAOI
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Rejestracja
Forum Forum o tematyce YAOI Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum
----------------
Regulamin
News
Twórczość
----------------
FanFicki
Slash
Opowiadania
FanArty
Wiersze
RPG
YAOI
----------------
Ogólnie o yaoi
Mangi, Anime
Inne
----------------
Humor
Off Topic
Filmy, muzyka...
My
Kącik Myślicieli
Zlot
Klub
Shoutbox
----------------
Shoutbox
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Ishizu-Angel
Wysłany: Czw 18:55, 13 Lip 2006
Temat postu:
Spróbuję ^^. Arigato Ran.
Ran
Wysłany: Czw 16:49, 13 Lip 2006
Temat postu:
mogę nawet trochę sprzedać XD
może spróbuj pisać fragmentami a nie jednym ciągiem? To co akurat masz w głowie, a potem łącz - moja metoda ^__^
Ishizu-Angel
Wysłany: Czw 15:27, 13 Lip 2006
Temat postu:
...
Jesteś zdolna Ran. Pożycz mi trochę weny, cio? Bardzo proszę ^^.
Ran
Wysłany: Śro 22:17, 12 Lip 2006
Temat postu:
oraz jest nieszcześliwe zakochany xP i chyba nie odmawiasz mu bogatego życia wewnętrznego?XDDDDDDDDto już 3 xP
Mictlan
Wysłany: Śro 21:54, 12 Lip 2006
Temat postu:
do niego?XD no co ty....
chyba że chcesz go ukatrupić-wtedy to ostatnie by się zgadzało XDDD
Ran
Wysłany: Śro 21:50, 12 Lip 2006
Temat postu:
bosza, no przeciez zartuję
P ale nic nie poradzę, zę to mi bardziej do Alexa pasuje XDDDDDDDDD
Mictlan
Wysłany: Śro 21:47, 12 Lip 2006
Temat postu:
o Kazunarim-radziłąbym czytać moje wczesniejsze posty
Ran
Wysłany: Śro 21:45, 12 Lip 2006
Temat postu:
to o Alexie? XD rzeczywiscie niebezpiecznie blisko prawdy xDDDDD
edit --> o, 200 postów XD let's paatii
Mictlan
Wysłany: Śro 21:39, 12 Lip 2006
Temat postu:
bohater romantyczny-przeżywa wielką miłość(często nieszczęśliwą), samotny, o bogatym zyciu wewnętrznym, może przejść przemianę duchową(Kordian, Gustaw->Konrad), indywidualista i buntownik, często bohater narodowy *Mic błyska swoją wiedzą*XD aha, ginie^^śmiercią:a)samobójczą, b)tragiczną XD bądź jest samotny do końca swoich dni i umiera opuszczony przez wszystkich XDD
...pasuje, ne?^^
Ran
Wysłany: Śro 21:31, 12 Lip 2006
Temat postu:
bo cię palnę xD ale nawet nie wiesz jak blisko jesteś prawdy... poczekaj do następnej części xP
Mictlan
Wysłany: Śro 21:28, 12 Lip 2006
Temat postu:
za dużo czytałaś książek z okresu romantyzmu...ale ci to wybaczę bo też je uwielbiam XDDDDD
Ran
Wysłany: Śro 21:26, 12 Lip 2006
Temat postu:
że niby co?XD przecież on cierpi! Jest wewnętrznie rozdarty T_______T xP
Mictlan
Wysłany: Śro 20:52, 12 Lip 2006
Temat postu:
Kazu-lodowa panien... znaczy, chłopczyk XD lodowa rzeźba_^_
Ran
Wysłany: Śro 19:59, 12 Lip 2006
Temat postu:
part next
Świt wstał blady. Nad pałacem wisiała mgła, ale to nie przeszkadzało czwórce wędrowców szykować się do drogi.
- No, nareszcie jesteście... - Reiha przerwała zakładanie swemu koniowi uprzęży i spojrzała na Kazunariego krytycznym okiem.
- Dobrze się czujesz?
- O co ci chodzi? - mruknął - Czuję się znakomicie. Martw się lepiej o naszego rannego.
"Alex, chociaż ranny, wygląda lepiej niż ty." - pomyślała dziewczyna, ale nie ciągnęła tego tematu.
Chłopak z wielkim żalem musiał zrezygnować z ubrania, w którym trafił do Indrii; jego ciężkie buty za nic nie nadawały się do konnej jazdy. Założył więc tutejszy strój podrożony.
"Wyglądam jak jakiś rycerz ze starych chińskich legend." - pomyślał - "Idiotycznie..."
- Hej, nieźle wyglądasz... - usłyszał za sobą głos Alexa i zakipiał.
- Daruj so... - obejrzał się. Alex był ubrany bardzo podobnie. Tylko, że na nim ten stój wyglądał naprawdę DOBRZE - Wrr... Zapomnij.
Chłopak podszedł do Momoko, która mozoliła się próbując wdrapać na siodło i ukucnął splatając dłonie w koszyczek.
- Dalej, bo będziemy tu sterczeć do południa... - westchnął.
Dziewczynka spurpurowiała.
- Dziękuję - mruknęła, niechętnie korzystając z pomocy.
Opuścili Talamar zachodnią bramą. Otworzono ją wcześniej specjalnie dla nich. Świat ciągle pogrążony był w błękicie przedświtu, a horyzont ginął we mgle.
Momoko starała się utrzymać w siodle. Jazda konna, chociaż ćwiczyła ją wiele godzin ciągle sprawiała jej pewne problemy. Z zazdrością spoglądała na Kazunariego, który mimo widocznego kaca trzymał się w miarę prosto. O Alexandrze i Reisze nawet nie ma co wspominać.
"Ciekawe, kiedy zacznę to robić jak trzeba?" - myślała. Medalion zrobił się ciepły. Jak zwykle, kiedy Tron chciał dodać jej otuchy; uśmiechnęła się.
"Tak, dam z siebie wszystko."
Niedługo potem rozpogodziło się, słońce grzało przyjemnie przez cały dzień powoli przesuwając się nad ich głowami. To mogłaby być naprawdę przyjemna podróż, gdyby nie cel, jaki jej przyświecał. Mimo to wszyscy zapamiętali ten dzień, jako najprzyjemniejszy.
Z początku nie mówili do siebie wiele, nawet na postojach. Potem Reiha zaczęła śpiewać. Była to jakaś na pół zrozumiała pieśń o podróży i prośba o jej szczęśliwy przebieg.
- O, widzę, że potrafisz nie tylko rzucać śmiertelne zaklęcia. - zauważył Kazunari - Ładna piosenka, brzmi jakoś znajomo...
Dziewczyna zaczerwieniła się, nie spodziewała się komplementu. Poproszona przez Alexa i Momoko zaśpiewała jeszcze kilka piosenek, a potem towarzystwo rozochociło się na tyle, że sami zaczęli śpiewać. Bawili się tak dobrze, że nawet nie zauważyli, kiedy zaczęło się ściemniać.
Na nocleg zatrzymali się w niewielkim zagajniku. Kładąc się spać byli trochę lepszymi przyjaciółmi niż rano.
Kontynuując podróż nie spotykali zbyt wielu ludzi. Jedynie nielicznych pasterzy pilnujących stad krów lub kóz. Ci, jeśli byli dostatecznie blisko pozdrawiali ich ukłonami, ale nie poświęcali im wiele więcej uwagi.
Droga była pusta, nie mijali też żadnych miast.
- To dlatego, że jedziemy na Północ. - powiedziała Reiha - W tych stronach nikt nie ma interesów, poza wysłannikami rządowymi albo wojskiem. Wszystkie ważniejsze ośrodki znajdują się na Południu. To z powodu Bri. Nawet takie pastwiska niedługo zostawimy za sobą.
Jej słowa były prawdą. Piąty dzień przyniósł zmianę pogody i krajobrazu. Ochłodziło się, a na horyzoncie pojawiły się góry.
Już nie otaczały ich pokryte łąkami wzgórza. Teren stał się bardziej płaski a roślinność mniej bujna, chociaż ciągle wszędobylska zieleń cieszyła oczy.
Na piąty nocleg zatrzymali się w niewielkiej kotlince przeciętej strumieniem. Brzegi wartko płynącej wody porastały kępy poziomek. Momoko rzuciła się zbierać owoce i szybko oddaliła się od pozostałych.
- Nazbierałabyś też dla nas, ty mały łakomczuchu. - zawołał za nią Kazunari; pokazała mu z daleka język.
Alexander przysunął się do Reihy.
- Czy możesz nam mniej więcej powiedzieć, jak dalej będzie wyglądała nasza marszruta? - spytał z uśmiechem - Nie przykładałem do tego wcześniej wagi i chyba źle zrobiłem...
- Ciągle dokuczają ci rany? - Kazu spojrzał na niego zezem.
- Nie... Ale dziękuję za troskę. - dodał to by uciąć dalsze pytania i osiągnął skutek, bo chłopak prychnął i odwrócił się plecami. - Zastanawiałem się tylko, jak długo będziemy mieć względny spokój. Podróżujemy już długo.
Reiha patrzyła na niego uważnie.
- Przed nami jeszcze około tygodnia drogi. - odezwała się wreszcie - Około, ponieważ nikt od bardzo dawna nie zapuszczał się w okolice Bri i nie sposób dokładnie zmierzyć odległości. Tam nikt nie mieszka. A przynajmniej nikt, od kogo moglibyśmy spodziewać się gościny czy chociażby sympatii. - westchnęła. - Słuchaj... - zaczęła znowu ciągnąc mężczyznę za rękę, by się schylił. - Jeśli ta podróż jest dla ciebie zbyt forsowna, po prostu powiedz...
Alex roześmiał się.
- Ty też? Moja droga, jesteś przewrażliwiona. Nic mi nie jest.
- Jutro dotrzemy do linii fortów granicznych. Zatrzymamy się w Dunhuang. To najbardziej wysunięta na Północ twierdza. Dalej jest już tylko pustkowie i Góry Bri.
Mężczyzna pokiwał głową i spojrzał na Północ, w ciemny już horyzont i odcinające się szarością górskie szczyty.
Kazu utkwił w nim zacięte spojrzenie.
"Znowu myślisz o nim, co? /Tylko przyjaciele?/ Pieprzenie"
Spuścił głowę.
- Hej, znalazłam jezioro! - Momoko, cała umorusana poziomkami wypadła zza krzaków - Jest nawet wodospad i w ogóle!
- Tak, tobie przyda się kąpiel. - Alex pochylił się nad nią.
- Tobie też. - fuknęła - Śmierdzisz.
Mężczyzna odsunął się automatycznie zagryzając wargi.
- My idziemy się myć. - zadecydowała dziewczynka łapiąc Reihę za rękę - A wy zajmijcie się kolacją. I nie ważcie się podglądać, bo Reiha umie czarować.
- Oto się nie martw. - warknął Kazu - On jest pedałem, a ja nie gustuję w dzieciach.
- To nie było miłe... - powiedział Alex, kiedy dziewczyny odeszły. Chłopak nic nie odpowiedział; z zaciętą twarzą rozniecał ognisko.
Mężczyzna podszedł do niego i ukucnął z drugiej strony paleniska.
- Zupełnie nie potrafię cię rozgryźć... Myślałem, że zaczęliśmy się dogadywać, ale ty ciągle coś do mnie masz...
- Czy skłamałem? - przerwał mu zaczepnie.
- ...Cóż. Nie wiem nic o twoich skłonnościach do dzieci...
Więcej się do siebie nie odzywali. Ogień niedługo zapłonął na dobre. Obaj, każdy ze swojej strony patrzyli tępo w płomienie.
Po jakimś czasie zarośla zaszeleściły i na polankę wróciły Reiha i Momoko.
- Kąpiel po tylu dniach to prawdziwa rozkosz! - zawołała dziewczynka. - Wasza kolej. - dodała wspaniałomyślnie.
Widząc jak podnoszą się obaj uśmiechnęła się złośliwie.
- Hej Kazunari, nie boisz się kąpać z Alexem? Przecież on może ci coś zrobić. Ty nie jesteś dziewczyną.
Chłopak zaczerwienił się lekko i przeżuwając przekleństwa ruszył ku jeziorku.
Było niewielkie, ale prawdopodobnie głębokie, bo woda była prawie czarna. Od Zachodu zasilał je wodospad. Spad wody był dwupiętrowy, ale stosunkowo łagodny. Kazunari jednak nie poświęcał wiele czasu scenerii. Spojrzał za siebie sprawdzając, czy Alex za nim nie idzie. Upewniwszy się, że jest sam zrzucił ubranie i zanurzył się w jeziorku. Woda była przyjemnie chłodna i orzeźwiająca; westchnął.
- Przyjemnie, prawda?
Kazu odwrócił się gwałtownie. Alex, podpierając się pod boki patrzył na wodę.
- Co ty tu robisz?! - wrzasnął chłopak.
- Spokojnie. Po prostu chcę się wykąpać. Tak samo jak ty... - zaczął się rozbierać. Kazu patrzył chwilę, jak spod ubrań wyłaniają się doskonale wyrzeźbione ramiona i nogi, ale szybko odwrócił się w drugą stronę, zażenowany.
"Dlaczego zachowuje się, jakby działo się coś niesamowitego?!" - pomyślał, wściekły sam na siebie. Ostatecznie wspólna kąpiel w jeziorze to żadna sensacja...
Zanurzył się wypłukując sobie z włosów pył. W chwilę potem Alex go podtopił.
Nagły, donośny wrzask dotarł aż do polanki. Reiha wypuściła miskę z zupą i zerwała się na równe nogi.
- Nie przejmuj się - Momoko zachichotała podnosząc naczynie. - Pewnie go tam molestuje...
Na oburzone spojrzenie roześmiała się przekornie.
- Przecież Alex nic mu nie zrobi. Znaczy chyba... No, ale za przezywanie pedałem należy się jakaś kara.
- Czyś ty... zdurniał do reszty...? - wysapał chłopak odsuwając się na kilkumetrową, bezpieczną odległość.
- Chciałem rozluźnić atmosferę.
Beztroska w głosie Alexa była denerwująca. Miał ochotę mu przyłożyć. Ale w obecnej sytuacji to nie było zbyt rozsądne...
- Twoje rany ładnie się goją. - powiedział wreszcie czując, że lepiej zmienić temat. Alex spojrzał na swoje ramię poorane różowymi pręgami.
- Ale mam blizny.
- Boisz się, że komuś się nie spodobają? - prychnął chłopak.
- Tobie się podobają?
Kazunari zdębiał.
- A co cię obchodzi moja opinia?
- Obchodzi... - Alex, podejmując nagłą decyzję zbliżył się do niego - Bo widzisz... To przez ciebie je mam...
- ...Co?
- To ciebie pobiegłem ratować...
- Pieprzysz...
Chłopak czuł, że serce, bijąc jak oszalałe podchodzi mu do gardła. Nie mógł się ruszyć.
- Hej, dosyć tych romansów! - dobiegło ich od brzegu. Momoko, odwrócona plecami do wody patrzyła w niebo - Zupa wam wystygnie. Dokończycie, kiedy indziej.
- Niby co?!! - wydarł się Kazunari - Głupia siksa… - mruczał idąc do brzegu.
Tak naprawdę był jednak jej wdzięczny. Dała mu dobre usprawiedliwienie do wycofania się z dziwne, niebezpiecznej sytuacji.
Następny, szósty dzień niespodziewanie był bardzo gorący. Słońce grzało od wczesnego ranka, a końskie kopyta wzniecały chmurę kurzu, tak, że musieli jechać niemal stępa, by móc oddychać. Na dodatek nikt nie kwapił się do nawiązania rozmowy, każdy pogrążony we własnych myślach.
W okolicy południa wszyscy mieli już dość.
- Daleko jeszcze? -wyjęczała Momoko padając policzkiem na kark swojego wierzchowca - Zaraz umrę...
- Jesteśmy prawie na miejscu... Spójrz tam.
Spomiędzy wzgórz wyłoniła się sylwetka fortu. Kilku piętrowy budynek otoczony kwadratowym murem. Z tej odległości wyglądał jak jakiś egzotyczny kwiat.
- Pośpieszmy się!!
Kiedy podjechali bliżej mogli się zorientować, że fort nie jest tak wielki, jak można by było przypuszczać. Pod względem architektonicznym nie sięgał do przysłowiowych pięt budynkom z Talamaru. Był też trochę bardziej zaniedbany... Ale w tamtej chwili nie marzyli o niczym lepszym.
Kiedy byli tuż przed bramą Reiha podniosła rękę.
- Yue-ya Reiha do kapitana Sugazaki, dowódcy Dunhuangu.
Na murach zapanowało poruszenie. Po kilkunastu minutach oczekiwania brama wreszcie została otwarta i wpuszczono ich do środka.
Przywitał ich postawny mężczyzna w zbroi.
- Pani Reiha? - zawołał zaskoczony przytrzymując dziewczynie konia, kiedy zsiadała - Nikt nas nie uprzedził. Kim są pani towarzysze?
- To długa historia. - Reiha pokręciła głową - Daj nam coś do jedzenia i złóż raport.
Mężczyzna skłonił się i wydał potrzebne rozkazy.
- Proszę za mną. - powiedział.
"Reiha jest naprawdę ważna. - pomyślała Momoko z podziwem - "Kiedy dorosnę... Będę taka jak ona."
Po kilku godzinach, kiedy przebrali się i zjedli obiad, Reiha wybrała się na inspekcję prac naprawczych wschodniej części murów twierdzy. Momoko zajęła się zaznajamianiem ze stajennymi kotami, a Kazunari w wędrówce po forcie trafił na mury. Aby wyjrzeć poza nie trzeba było wspiąć się na wysoki kamienny próg, wiatr przyjemnie rozwiewał włosy. Co za pech, że Alex też tu był.
- Co robisz? - spytał. Nie miał zamiaru się wycofywać. Kurde, ma takie samo prawo do tego miejsca; Alex obejrzał się lekko zaskoczony.
- Patrzę na góry... - powiedział wracając do przerwanej czynności.
Kazunari podszedł do muru i oparł się o blanki.
- Wiatr wieje z tamtej strony. - mruknął - Widzisz te ciężkie chmury? Jeśli nic się nie zmieni, będzie ulewa...
- Jak dobrze, że spędzimy tę noc pod dachem.
- Reiha mówiła, że nad Bri wiecznie wiszą ciężkie chmury. Tam musi padać bardzo często. - Kazu mówiąc to zmarszczył brwi - To musi być okropne miejsce...
Alex spojrzał na niego z ukosa. Chłopak wydał mu się nagle jakiś daleki. Nawet słowa, które wypowiedział brzmiały jakby nie Alex był ich adresatem.
- Rozmawiasz czasem ze swoim aniołem? - spytał
Kazunari spojrzał na niego pytająco. W odpowiedzi Alex wskazał na medalion; chłopak pokręcił głową.
- Wyczuwam tylko, że najchętniej zostawiłby to wszystko i poleciał do Bri. Jest niecierpliwy a czasami wręcz wściekły. Jakby czuł się oszukany... To skomplikowane. W ogóle nie wiedziałem, że można z nim rozmawiać.
- Owszem, można. Przynajmniej ja rozmawiam... Momoko zapewne też. Ale ty masz do czynienia z demonem.
Kazu wywrócił oczami.
- No więc co ci ten twój anioł mówi? Pewnie sobie dowcipy opowiadacie.
- Musisz być taki złośliwy? Powiedział, że to on uleczył moją ranę.
- A więc nieźle się zgraliście. - Kazunari wzruszył ramionami - Ciekawe, że mi się nie udało. Jestem strasznie antypatyczny, prawda? - Spojrzał Alexowi w oczy. W tym spojrzeniu było coś... rozpaczliwa ironia?
Męzczyzna wyciągnął rękę by... Sam nie wiedział po co. Potrząsnąć chłopakiem? Objąć go?
- To co mówiłeś, wczoraj… - Kazu spojrzał na niego nagle - Że to mnie chciałeś uratować wtedy… Czy to prawda?
Alex zagryzł lekko wargę.
Nagły rumor i krzyki sprawiły, że podskoczyli. Kazunari odwrócił się w gwałtownie, a dłoń Alexa opadła.
- Musiało się coś stać - powiedział chłopak i bez zastanowienia ruszył ku schodom. Alexowi nie pozostało nic innego, jak iść za nim.
Na dole, przy jednej ze ścian gdzie ustawiono rusztowania zebrał się już tłumek.
- Co się stało? - spytali jednego z żołnierzy.
- Jeden z murarzy reperujących mur spadł z rusztownia. - odparł zapytany - Okropnie się połamał.
- To złamanie otwarte. Wygląda kiepsko...
Mężczyzna strzelał wystraszonymi oczami dookoła. Jego twarz krzywiła się z bólu. Alex przepchnął się przez tłumek i stanął nad rannym, bez słowa pochylił się dotykając jego nogi. Tamten krzyknął z bólu.
- Co robisz?! - zawołała Reiha, która zjawiła się niewiadomo skąd.
Wtedy stało się coś dziwnego. Pod dotknięciem dłoni Alexa kość wniknęła w ciało a rana zabliźniła się.
Wszyscy obecni pootwierali w zdumieniu usta.
- Jak ty to zrobiłeś?
Alex wydawał się na równi zdziwiony.
- To... Nie ja... - wyszeptał i padł na wznak tracąc przytomność.
Alex powoli otworzył oczy. Jak długo spał? Zasłabł na korcie? Cholerna anemia...
I wtedy przypomniał sobie, gdzie jest i co się stało.
Była noc, za zamkniętymi oknami szumiał deszcz.
Mężczyzna poprawił łańcuszek medalionu.
"Mogłeś chociaż spytać o moje zdanie..." zrugał w myślach anioła mieszkającego w medalionie. Nie uzyskał odpowiedzi, Tenshiemu najwidoczniej wcale nie było przykro.
Alex westchnął i rozejrzał się po pokoju. Jedynym źródłem światła była oliwna lampa o kloszu z dymnego szkła. Przykręcono ją na tyle, by wzrok mógł rozróżnić sprzęty i jednocześnie nie raziła śpiącego.
"Chyba przychodzą sprawdzać jak się mam" - pomyślał.
Po jego lewej stronie łóżka, w półcieniu stało krzesło a na nim usadowiła się jakaś postać. Alex z początku nie mógł dostrzec jej twarzy. Dopiero, kiedy przyzwyczaił wzrok do oświetlenia zdołał ją rozpoznać. To był Kazunari.
- No prędzej spodziewałbym się samego Lorda Bri... - mruknął do siebie i uśmiechnął się.
Właściwie określenie go jako czuwające mijało się nieco z prawdą. Chłopak oparł luźno splecione ręce na brzuchu i odchyliwszy się całym sobą na oparcie krzesła spał; głowę zwiesił na piersi, co sprawiało, że robił mu się drugi podbródek.
Alex nie mógł powstrzymać się od myśli, że dawno nie widział równie rozczulającej sceny.
Niestety, nie trwało to zbyt długo. Przynajmniej nie na tyle, ile by sobie życzył. Kazunari zmarszczył brwi i obudził się. Trąc oczy spojrzał na łóżko.
- O, wreszcie się obudziłeś…
- Tak. To miłe z twojej strony, że przy mnie czuwałeś.
Kazunari rzucił mu złe spojrzenie, ale widząc serdeczny uśmiech na twarzy Alexa odwrócił wzrok.
- No ktoś musiał. - mruknął
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Długo pada?
Kazunari spojrzał w stronę okna.
- Tak. Zaczęło jeszcze przed zmrokiem. Sugazaki... Dowódca fortu twierdzi, że pewnie nie będziemy mogli wyruszyć stąd przez parę dni. Masz czas wyzdrowieć.
- Nic mi nie jest... Naprawdę. - dodał ze śmiechem widząc minę Kazunariego, która wyrażała szczere powątpiewanie. - Ale chętnie bym się czegoś napił.
Chłopak sięgnął po dzbanek i nalał z niego wody do kubka.
- Proszę. - podał naczynie Alexowi. - I dobranoc.
- Już wychodzisz?
- Oczywiście. Skoro czujesz się lepiej idę do swojej kwatery i spróbuję się wyspać.
- Mógłbyś zostać jeszcze trochę. W taką noc nieprzyjemnie być samemu. Nie znoszę być sam, kiedy pada.
Kazunari miał na końcu języka odpowiedź w stylu: "A co mnie to obchodzi?", ale nie powiedział tego.
Alex wykorzystał tę chwilę wahania i złapał go za rękę.
- Możesz tu podejść? - ściszył głos do szeptu.
Kazunari spojrzał na niego z góry.
- Nie, nie mogę. – powiedział zimno cofając rękę. W odpowiedzi na to Alex odrzucił kołdrę i wstał z łóżka. Kazunari właśnie otwierał drzwi, kiedy zostały mu one ponownie zatrzaśnięte przed nosem. Zirytowany odwrócił się i napotkał twarz mężczyzny. Zdecydowanie za blisko…
- …Co ty wyprawiasz? - to miał być okrzyk, ale okazał się szeptem.
Mimo wszystko to było dobre pytanie. Alex sam nie wiedział. Zdał się na przeczucie? Instynkt? Jakkolwiek by to nazwać niewiele w tym było zdrowego rozsądku.
- Powiedz, co ty właściwie do mnie czujesz? – on też szeptał - Lubisz mnie?
- Co to za pytanie? - chłopak obruszył się - Nie nienawidzę cię, jeśli o to ci chodzi.
- Nie o to... Jeden raz mógłbyś zdobyć się na szczerość.
Zapadła ciężka cisza.
- Przestań mnie męczyć…
Mężczyzna wyciągnął szyję i pocałował go w usta, lekko i szybko; Kazunari otworzył szeroko oczy.
"Co to było? Czy on mnie naprawdę...?"
Odpowiedź przyszła wraz z kolejnym pocałunkiem; otoczyło go ramię mężczyzny.
Chłopak westchnął i odwrócił głowę, ale Alex nie zamierzał się poddawać. Pocałunki muskały skroń, oko, policzek, ucho, szyję chłopaka.
- Pragnę cię...
- Przestań... - Kazu złapał go za brodę i odepchnął lekko.
- Dlaczego? - Alex jeszcze raz podał się do przodu a dłoń Kazunariego zsunęła się z brody mężczyzny pieszcząc jego szyję; chłopak oddał pocałunek. Kręciło mu się w głowie.
Uderzył plecami w ścianę a górna część jego tuniki została mu zdarta z ramion, ręce zaplątały się w rękawach.
"Na Boga, on robi ze mną co chce..." przeleciało mu przez głowę.
- Nie... - wymamrotał przywierając policzkiem do ściany - Puść mnie...
- Będę delikatny... Przysięgam...
- Puść mnie...
- Kazu...
- Puść mnie! - chłopak szarpnął się gwałtownie.
Tym razem Alex posłusznie się podporządkował; patrzyli sobie w oczy.
Kazu powoli podciągnął tunikę na ramiona. Wiedział, że jeżeli tamten dotknie go, choćby tylko końcami palców, to nie zdoła go odepchnąć po raz drugi. Przerażała go rozpacz, z jaką tego pragnął. Ale Alex już go nie dotknął, tylko patrzył.
"Oczy głodnego zwierzęcia..." - pomyślał chłopak i przełknął spuszczając wzrok.
Bez słowa minął mężczyznę i zataczając się lekko zatrzasnął za sobą drzwi.
---------
i znowu sie kończy jak Kazu idzie do siebie XD bosza
O.
Wysłany: Wto 9:24, 11 Lip 2006
Temat postu:
Ooo xD Jakie fajne xD Jaka fajna Momoko XDDD Czekam na ciąg dalszy
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin