FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Forum o tematyce YAOI
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Rejestracja
Forum Forum o tematyce YAOI Strona Główna
->
FanFicki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum
----------------
Regulamin
News
Twórczość
----------------
FanFicki
Slash
Opowiadania
FanArty
Wiersze
RPG
YAOI
----------------
Ogólnie o yaoi
Mangi, Anime
Inne
----------------
Humor
Off Topic
Filmy, muzyka...
My
Kącik Myślicieli
Zlot
Klub
Shoutbox
----------------
Shoutbox
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
martah
Wysłany: Nie 22:24, 21 Sty 2007
Temat postu:
dopiero się zarejestrowałam i twoje opowiadanie jest pierwszym jakie przeczytałam. oprócz błędów już wymienionych przez komentujących, nie zauważyłam żadnych niedociągnięć i jeżeli reszta tematów jest tak interesująca i wciągająca to z chęcią je 'pochłonę', choćby jeszcze dzisiaj
Andrea
Wysłany: Sob 1:10, 13 Sty 2007
Temat postu:
jaki tam gość! - to byłam ja
Gość
Wysłany: Sob 1:08, 13 Sty 2007
Temat postu:
HD?! czyżby cos mi umknęło?^^
i jeszcze jedno..
''- Malfoy...
Podnioslem glowe, slyszac swoje imie''
imię?..
ogólnie opowiadanie ciekawe, mam wrażenie, że autorka pisała je po przeczytaniu Swiatła pod wodą, hm? <;
Franky
Wysłany: Śro 17:14, 13 Gru 2006
Temat postu:
To najsłodsze opowiadanie o tematyce Hp jakie kiedykolwiek czytałam. Kocham Cię za to, że kończy się dobrze! Spełnia wszystkie moje wymogi i w ogóle jest cudowne
Gość
Wysłany: Pią 16:51, 04 Sie 2006
Temat postu:
I ty mówiłeś że to twoje pierwsze opowiadanie???
Masz do tego po prostu talent!
Jestem ciekawa tylko, czy napiszesz teraz coś innego. Nie tylko jako powieść, ale z zupełnie inną treścią nie nawiązującą do Harry'ego i Draco, czy też slashy...
Sil
Mictlan
Wysłany: Czw 20:07, 27 Lip 2006
Temat postu:
to byłam ja ^^'
Gość
Wysłany: Czw 20:05, 27 Lip 2006
Temat postu:
......*___________________________*
...Pollon....*WTUL w Pollon*nie możesz przestać pisać;________; ładnie proszę;____; nigdy nie przestań pisać^^
Ikra
Wysłany: Śro 22:32, 26 Lip 2006
Temat postu:
Och pollon nareszcie skończyłaś!! To znaczy szkoda,że nie będzie niczego więcej,ale z drugiej strony bardzo ciekawiło mnie jak to zakończysz.Ale wiesz mogłoby byc troche rozdziałów więcej...
Skończło sie fajnie,nie mam zastrzeżen,ale spodziewałam sie czegoś innego.Ale ogolnie bardzo pozytywnie.A i jeżeli chciałabys jeszcze gdzies wrzucić swoje prace to polecam
www.yaoifan.fora.pl
- forum yaoi praktcznie z samymi fickami HP. Z pewnościa wielu ludzie cie tam oceni i będzie zadowolonych,że jest co czytać.
Mam nadzieje,że nikt nie uzna tego za jakąś reklame,po prostu wiem,że pollon wrzuca swoje ficki do bardzo wielu miejsc wiec może zechce zaprezentowac je też tam
Pozdrawiam.
Kocia
Wysłany: Śro 22:25, 26 Lip 2006
Temat postu:
Bosh...szkoda, ze sie juz skonczylo
Ale slodkie zakonczenie! :] Bardzo sie Koci podobalo caaaale opo ^_________^ Liczy na jeszcze inne rownie ciekawe opowiadanka
pollon
Wysłany: Wto 22:52, 25 Lip 2006
Temat postu:
hm... ok wiec. dzieki wam strasznie misie pysie za wszystkie komentarze i w ogole za mile slowa, nawet te wytykajace bledy i potkniecia- nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak mi wynagradzacie cala prace wlozona w napisanie tego fica. i za te niemile komenty tez dzieki ogolnie, chociaz niezupelnie.
jak wam sie chce czytac to macie- bez pl znakow, bo okropna beta aka moja rodzona siora, znow zwiala na dzialke, tym razem na tydzien i bedzie dopiero next poniedzialek. pomyslalam, ze skoro wlasnie skonczylam to wrzuce od razu. jesli nie mozna tak, to skasuje i dam poprawiona wersje dopiero w przyszlym tygodniu. ale ok- grzmijcie, chwalcie i wysylajcie prezenty, inne kosztownosci, i wszelkie wyrazy wdziecznosci na adres... a zreszta niewazne.
- Malfoy...
Podnioslem glowe, slyszac swoje imie. Harry stal w drzwiach i z niepewnoscia przygryzal zebami dolna warge. Nie patrzyl na mnie, ale nie chcialem zeby patrzyl. Balem sie tego, co moglem zobaczyc w jego oczach i po tym co zaszlo, chyba mialem prawo sie obawiac... Nie chcialem tez, zeby wyczytal ze mnie zbyt wiele- bylo za wczesnie. Minelo ile, godzina, odkad zostawil mnie samego? Jestem Malfoy, naucze sie ukrywac uczucia do niego w szybkim czasie, w koncu tak zostalem wychowany. Ale jeszcze nie teraz, to wszystko jest zbyt swieze!
I po jaka cholere on tu wlasciwie wrocil?! Przestalem w koncu plakac, ale oczy mialem teraz cale zapuchniete i czulem sie tak calkowicie obnazony... Niepotrzebnie mu wszystko powiedzialem, co mnie opetalo?! Wiedzialem, ze nic z tego nie bedzie. Mialem nadzieje, tak bardzo chcialem... ale wiedzialem przeciez... Czy wrocil, zeby sie ze mnie smiac?! Nie sadzilem, ze bylby do tego zdolny, ale czy na pewno? Musialem cos zrobic, nie moge dac sie skrzywdzic jeszcze bardziej.
- Niewazne Potter.
Bylem z siebie dumny. Glos zadrzal mi tylko odrobine i nie sadze zeby Harry... Potter!, cokolwiek wyczul. Nigdy nie byl zbyt wrazliwy i teraz absorbowaly go inne rzeczy.
Jak ja, na przyklad.
Zdalem sobie sprawe, ze niepotrzebnie sie odzywalem. W jednej chwili, na dzwiek mojego glosu, zniknela cala jego niepewnosc. Czyzby cos uslyszal?! Spojrzal na mnie i tym razem to ja uparcie odmawialem spojrzenia mu w oczy, choc wyzywal mnie, zebym to zrobil. Nie moglem i nie chcialem, i nie zrobie tego! Zaden z nas nie powiedzial slowa przez nastepne kilka minut. Wiedzialem, ze mnie obserwuje, czulem wrecz, jak jego wzrok wdraza mi sie czaszke i jak szuka... Harry nad jeziorem, wlasnie wychodzi z wody, potrzasa glowa, probujac pozbyc sie nadmiaru cieczy z wlosow i jest mi tak goraco...
Skurwysyn!
-Potter przestan!! Jak smiesz?! Ty pieprzony...
Nie moglem wytrzymac. Zerwalem sie z lozka i pobieglem w jego kierunku, wszystkie mysli i postanowienia o samokontrolii, zapomniane. Rzucilem sie na niego z piesciami i udalo mi sie go zaskoczyc, moja piesc uderzyla w jego nos, wydajac przyjemny dla ucha dzwiek. Moj triumf nie trwal jednak dlugo- Potter byl zbyt silny i kiedy juz otrzasnal sie z szoku, otoczyl mnie szybko ramionami i przycisnal do siebie, ograniczajac mi swobode ruchow. Szarpalem sie tylko chwile, za wszelka cene probujac wydostac sie z jego uscisku.
Najbardziej zalosny chyba byl fakt, ze bedac obok niego tak blisko i czujac jego zapach...
- Potter, pusc mnie! Zostaw mnie w spokoju, slyszysz co do ciebie mowie?! Nie chce cie nigdy wiecej widziec! Jak mozesz?! Wdzierac sie do mojego umyslu!! Nie masz prawa Potter!! Wez ode mnie te swoja rece, nie dotykaj mnie! Potter, przestan...
Nie sluchal mnie. Mowilem mu, co ma zrobic, a on mnie nie sluchal! I trzymal nadal. Ja musze odejsc od niego, odsunac sie... Ugryzlem go mocno w ramie i z sykiem bolu i zaskoczenia, wreszcie poluznil ucisk na tyle, ze udalo mi sie wydostac. Tchorzliwie ucieklem na drugi koniec komnaty, probujac stworzyc miedzy nami tak duza odleglosc, jak tylko sie dalo. Oddychalem teraz szybko i plytko, efekt naszych wczesniejszych zapasow i gniewu, ktory wciaz rozsadzal mi czaszke. Harry pocieral dlonia obolale ramie, ale widzialem, ze byl na cos zdecydowany. Odczekal chwile i zaczal.
- Malfoy...
Nie, nie, nie, nie...
- Potter, wynos sie stad! Nie chce cie nigdy wiecej widziec. Za kogo ty sie uwazasz?! Czy rozbawilo cie to, co zobaczyles?! Zgwalciles moj umysl i czy bylo warto, czy dostales to, czego chciales?! Wreszcie cos, z czego bedziecie mogli smiac sie przy posilkach- ty i twoi bezcenni przyjaciele. Malfoy zakochany w Potterze- ten biedny, naiwny glupek! Idz i posmiejcie sie razem, moze opowiecie calej szkole, na pewno to docenia! Napisz do mojego ojca, a wtedy pozbedziesz sie mnie raz na zawsze! Proste, prawda?! Na Merlia, bylem taki glupi, myslac, ze moze cos z tego bedzie, ze moze dasz mi szanse. Niepotrzebnie to wszystko... Do jasnej cholery Potter, wyjdz stad i zostaw mnie samego. Nie moge na ciebie patrzec, nie recze za to co zrobie...
Przerwalem. Bredzilem teraz i zdawalem sobie sprawe, ze powiedzialem zbyt wiele rzeczy. Nie chcialem mu mowic, po raz kolejny, tego wszystkiego- znow sie obnazac. Musialem stad wyjsc i pomyslec, ale Potter blokowal jedyne drzwi i nie zanosilo sie na to, ze ma zamiar gdziekolwiek isc.
- Potter...
- Rozmawialem z Nevillem.
Tylko sekunde zastanawialem sie nad odpowiedzia- co takiego mogl mu powiedziec Longbottom?! Z cala pewnoscia nic takiego, calowalismy sie raz- bylem zbyt pijany i nie wiedzialem co robie. Co innego?! Zachnalem sie, sprawiajac wrazenie bardziej pewnego, niz w rzeczywistosci sie czulem.
- Brawo Potter. Nie wiedzialem, ze potrafisz komunikowac sie z ludzmi. Niedawno sprawiales zupelnie przeciwne wrazenie...
- Dlaczego to robisz?! Dlaczego sie tak zachowujesz? Wiem, ze cos do mnie czujesz, wiec dlaczego?
Powaznie Malfoy, czy to jakas slizgonska zalota?! Czy to kiedykolwiek zadzialalo?
Widzialem, ze byl zly i specjalnie staral sie mnie sprowokowac... Odetchnalem gleboko kilka razy i wlasnie otwieralem usta, sam jeszcze niezupelnie pewien tego, co powiedziec, kiedy przerwal mi.
- Nie wiedzialem o korepetycjach.
- Nikt nie wiedzial Potter. Chcialem utrzymac to w tajemnicy i...
Przerwalem nagle, zdajac sobie sprawe, ze wdaje sie z nim w rozmowe. Harry wzruszyl ramionami.
- To... milo z twojej strony. Nie rozumiem tylko dlaczego?
Spojrzal na mnie wyczekujaco, ale ja zacisnalem tylko mocniej usta i uparcie odmawialem odpowiedzi. Zrezygnowal po chwili i ciagnal dalej.
- Powiedzial mi o tym razie, kiedy warzyliscie razem miksture. I jak zobaczyles mnie przez okno. To dlatego ja... chcialem sprawdzic, upewnic sie tylko.
Musialem wygladac na zaskoczonego, ale nie moglem nic na to poradzic. Neville widzial?! Myslalem, ze tak dobrze sie ukrywam, nie dawalem nic po sobie poznac, zawsze sie kontrolowalem... Przypomnial mi sie tamten dzien nad jeziorem i fiolke, ktora wypadla z bezwladnej reki Nevilla. Myslalem, ze to tylko jego niezgrabnosc daje o sobie znac, w koncu to dlatego zaczalem mu pomagac, ale co jesli sie mylilem i on naprawde wiedzial? Longbottom nie byl glupi, wbrew pozorom, tylko ustawiczne uszczypliwosci ze strony Snape’ a sprawialy, ze na Eliksirach zachowywal sie jak ostatnia niezdara. Na poczatku nie wzialem go powaznie i dopiero po jakims czasie zdalem sobie sprawe, jak bardzo kazdy mylil sie w jego ocenie... i jak ja tez sie pomylilem. Nie bylem przy nim wystarczajaco ostrozny i on wszystko zobaczyl. I powiedzial Harremu. I Harry wie, bo nawet jesli nie wiedzial, to teraz pogrzebal w mojej glowie i juz wie...
- Powiedzial mi tez o twoim ojcu i o tym, ze nie chcesz byc Smierciozerca.
- Nie mial prawa! To nie...
- Chcesz Malfoy?!
Nie wiem nawet kiedy to sie stalo, ale patrzylem mu teraz prosto w oczy. Widzialem, ze byl autentycznie zainteresowany, nie wiedzialem tylko, dlaczego. Dlaczego Harry?!
Dopiero kiedy zauwazylem, jak jego oczy rozblysly, zdalem sobie sprawe, ze goraczkowo potrzasam glowa. Staralem sie przestac- w koncu obiecalem sobie, ze bede silny i ze bede sie kontrolowal, i ze ze rozpadne sie znow na kawalki, ale nie moglem nic poradzic na lzy, ktore zaczely piec mnie w kacikach oczu. Zacisnalem mocno powieki, starajac sie myslec o czyms innym, probujac wzniecic w sobie ten sam gniew, ktory czulem przed chwila. Nienawidzilem Pottera, nie chcialem od niego niczego, sam sobie dam rade, nie potrzebuje nikogo, nawet mojego ojca, sam sobie dam rade, calkiem sam, bez niczyjej pomocy...
Nie wiem nawet kiedy, poczulem wokol siebie silne ramiona i powoli osunalem sie bezwladnie na podloge, podtrzymywany lekko, ale pewnie. Odarty juz z jakichkolwiek zahamowan, oparlem sie na Harrym i przycisnalem glowe do jego piersi, pozwalajac plynacym teraz swobodnie lzom, wsiakac w material jego koszulki. Probowalem zagryzc wargi i powstrzymac lkania, ktore podchodzily mi do gardla, ale wtedy poczulem rece na moich wlosach i cieply oddech na moim policzku, i Harry przyciagnal mnie do siebie, i to on, to musial byc on, bo nikogo innego tu nie bylo, szeptal mi do ucha, ze wszystko bedzie w porzadku, i ze on sie wszystkim zajmie, i ze mam sie nie przejmowac, bo wszystko bedzie dobrze.
Uczepilem sie go goraczkowo, jakby byl moja ostatnia deska ratunku, zakleszczajc dlonie wokol jego torsu i probujac zblizyc sie do niego jeszcze bardziej, mimo ze nie dalo by sie juz zmiescic miedzy nas nawet kartki papieru.
Patrzylem na niego dlugo, zanim zdecydowalem sie podejsc blizej. Swiatlo w bibliotece bylo juz przyciemnione i tylko przy jego stoliku, jasnym, rownym plomieniem palila sie lampa. W powietrzu czuc bylo ten charakterystyczny zapach starych ksiazek i drewna i calkiem slusznie. Niewazne czy stare, czy te troche nowsze; opasle tomy, czy tylko kilkustronicowe egzemplarze; pelne rysunkow, czy tez zupelnie ich pozbawione, ksiegi wypelnialy ta olbrzymia komnate calkowicie- stojac ciasno, jedna obok drugiej, na kilkumetrowych polkach i pietrzac sie na poustawianych drewnianych stolikach. Bylo dosyc pozno w nocy i wiekszosc studentow udala sie juz do swoich pokojow. Zamek bez nich wydawal sie opuszczony, ale tez dziwnie spokojny, jakby on rowniez oddawal sie na spoczynek. Zreszta, moze i tak bylo- Herm bedzie wiedziala, musze jej zapytac...
Draco siedzial zgarbiony nad wielka ksiega’ Zadziwiajacych Mikstur Magicznych’ i co chwile zapisywal cos na kartce pergaminu. Nieswiadomie okrecal kosmyk wlosow na palcu i mamrotal cos do siebie po cichu, zapewne starajac sie zapamietac pewne fakty... cholera, jutro byl test z eliksirow!
Zazgrzytalem zebami i pokrecilem glowa, probujac pozbyc sie uczucia paniki, jakie mnie przez chwile opanowalo. Trudno, nie pierwszy i nie ostatni raz.
Podszedlem do Draco, nie starajac sie skradac, ale bedac na tyle cicho, ze nie uslyszal mnie i drgnal silnie, kiedy polozylem dlon na jego ramieniu. Odwrocil sie szybko, zakrywajac reka pergamin na ktorym pisal i w pierwszej chwili jego twarz znow byla taka jak dawniej- pelna glebokiej niecheci i pogardy.
Czasem przerazalo mnie to, jak wydaje sie byc dwoma osobami jednoczesnie.
Kiedy rozpoznal mnie jednak, momentalnie jego rysy zlagodnialy i do szarych oczu powrocil ten cieply blask, ktory zawsze tam byl, jesli zdarzylo mi sie przez przypadek, zlapac Draco, na przygladaniu mi sie. Usmiechnalem sie, jakos tak zupelnie bezwarunkowo i wyciagnalem reke, tarmoszac lekko blond wlosy.
- Harry, przestan, zepsujesz mi cala fryzure. Nie chcesz chyba, spotykac sie z czupiradlem?!
Bylismy para od kilku tygodni i prawie codziennie targalem jego wlosy, i Draco zawsze powtarzal mi zebym tego nie robil, i zawsze nastepnego dnia, robilem to samo, z usmiechem patrzac w usmiechniete szare oczy. Mielismy nasz wewnetrzny zart...
- Jak sie czujesz?
- Dobrze, dziekuje. Jestem troche zmeczony, ale juz prawie skonczylem...
Ostatnich kilka dni Draco spedzil wciaz przesluchiwany, na wszelkie mozliwe sposoby, przez najrozniejszych ludzi z ministerstwa. Chcialem im wytlumaczyc, ze nie potrzeba, ze ja wszystko widzialem, ale nie wierzyli mu i moze mieli troche racji. W koncu, kiedy Malfoy przychodzi do ciebie i mowi, ze chce zdradzic wszystko, zostawic za soba cale swoje dotychczasowe zycie i zaczac od nowa, jaki masz powod zeby mu ufac?
- Chodz, odprowadze cie do lochow.
Mowiac to, usiadlem na jednym z wolnych krzesel i wyciagnalem reke, probujac zlapac pergamin, na ktorym Draco robil notatki. Odsunal go ode mnie lekko, udajac ze nie zauwazyl mojego gestu. Co jest? Juz mialem sie odezwac, kiedy Draco, widzac zapewne moja mine, zerwal sie ze swojego miejsca i usadowil wygodnie na moich kolanach, zarzucajac mi rece wokol szyii i pochylajac glowe, lekko dotykajac swoimi wargami moich ust.
Zawsze wiedzial, jak mnie rozproszyc...
Zdaje sie, ze mruknalem niezadowolony, kiedy poczulem, ze odsuwa sie zbyt szybko i zlapalem jego szyje, pociagajac go na dol. Draco zasmial sie lekko, ale poslusznie otworzyl usta pod naciskiem mojego jezyka.
Uwielbiam go calowac!
Kiedy zaczynamy, Draco zawsze troche sie wstrzymuje, zupelnie jakby obawial sie, ze za chwile go odepchne. Napelnia mnie to taka czuloscia, ze czasem mam wrazenie, ze go zgniote, tak mocno przyciskam go do piersi. I on, zapewne bojac sie o wlasne zycie, sam przyciaga mnie jak najblizej siebie i w koncu nie wytrzymuje, wydaje ten cichutki pisk i jakby peka, otwierajac usta szerzej i biorac wszystko, co chce mu dac. Ma idealnie miekkie usta, ktore zawsze smaruje czyms pachnacym, wiec nic dziwnego i co smakuje jak truskawki. Poza tym Draco pije zdecydowanie za duzo kawy, musze z nim o tym porozmawiac, ktora prawie zawsze moge wyczuc na jego podniebieniu. I nie wiem juz wcale, jak on to robi, ze jego wlosy sa takie miekkie, kiedy zanurzam w nich rece, ani jak, samym tylko pocalunkiem, potraf sprawic, ze odlatuje lekko.
Oderwalem sie w koncu od niego, przeklinajac w duchu wlasne i ludzkie ogolnie, zapotrzebowanie na tlen. Jak zawsze musialem poczekac chwile, zanim Draco powroci na ziemie. Nie narzekalem, zwazywszy ze to JA zrobilem!, podziwiajac jego piekno- zarumienione policzki, opuchniete delikatnie wargi i zamglone oczy. Mialem ochote sie z nim kochac i Draco zrozumial. Zeskoczyl z moich kolan i szybko zgarnal wszystkie ksiazki z biurka.
- Chodzmy.
Podnioslem sie rowniez i zlapalem jego rzeczy. Kiwnal glowa w niemym podziekowaniu i nie czekajac na mnie, ruszyl w kierunku wiezy. Pokrecilem glowa rozbawiony. Na mnie Draco czesto mowi, ze zachowuje sie jak ‘ napalony neanderdalczyk’, ale sam wcale nie jest lepszy. Nie wiem czy zdaje sobie sprawe, jak jest oczywisty, kiedy chce seksu, a nie ma zamiaru upominac sie o nic. Sprytnie, jak mu sie wydaje, sprawia, ze to ja wszystko inicjuje, a potem musze sluchac jego narzekan, ze go wszystko boli. Oczywiscie, w przeciwienstwie do niego, nie mam zamiaru niczego mu wypominac. I tak wiem, ze mu bylo dobrze!
Kiedy tylko upewnilem sie, ze zniknal za rogiem, wyciagnalem pergamin, ktory Draco staral sie ukryc przede mna i kiedy przejrzalem go szybko, nie moglem opanowac szerokiego usmiechu, ktory pojawil sie na mojej twarzy. Prawie cala strona, zapisana byla drobnym, rownym pismem Draco i dokladnie posrodku, malutenkimi literami, nasze inicjaly- HD+DM.
- Idziesz, Potter?!
Usmiechnalem sie jeszcze szerzej.
- Juz, kochanie...
THE END
Shinigami
Wysłany: Czw 17:44, 06 Lip 2006
Temat postu:
*_______________*
jeszcze, jeszcze, jeszcze!
nathka
Wysłany: Sob 18:39, 24 Cze 2006
Temat postu:
*___* mmłaaa ja cem jece ! XDDD
Mictlan
Wysłany: Sob 11:04, 24 Cze 2006
Temat postu:
pisać!.....pisać!!!!!..
ja-kce-jeszcze
pollon
Wysłany: Pią 21:48, 23 Cze 2006
Temat postu:
dlaczego ja sie tu zawsze zapominam zalogowac to za cholere nie wiem!! ale to ja bylam btw- jakbyscie nie wiedzieli... heheheh
Gość
Wysłany: Pią 21:46, 23 Cze 2006
Temat postu:
aaaa jak sie skonczy to nie powiem. ok- sol mnie kazala rozbic to na 2 czesci czyli ostatni rozdzial ciagle w drodze- mam nadzieje ze w przyszlym tygodniu sie napisze... a na razie:
Co. To. Kurwa. Było?!
Zatrzasnąłem drzwi do sypialni, ucinając tym samym głos Hermiony, domagający się szczegółowej relacji z ‘randki’. Jedyne co teraz słyszałem, to mój przyspieszony oddech i gwałtowne bicie serca. Roznosiło się echem po całym pokoju. Chciałem pomyśleć, MUSIAŁEM pomyśleć do jasnej cholery, o tym co się stało przed chwilą, jednak moj mózg uparcie odmawiał współpracy i tkwił w dziwnym stanie zawieszenia – gdzieś pomiędzy seksem, a Malfoyem deklarującym swoją miłość do mnie, chyba zgubiłem wątek. Bezsilnie zacisnąłem pięści i miarowo zacząłem uderzać głową w drzwi odgradzające mnie od pokoju wspólnego. Działaj, działaj, działaj.. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy ktoś nagle, płynnym ruchem wsunął dłoń pomiędzy moje czoło i twarde drewno. Nie odsuwałem się przez chwilę, pozwalając sobie na tą odrobinę komfortu i sympatii.
- Kurwa.
Słowo wyszło z moich ust, zanim zdałem sobie z tego sprawę.
- Powiedział ci?
Odwróciłem głowę i spojrzałem prosto w oczy Nevilla. Chciałem zapytać skad wiedzial, chcialem zadać mu tak wiele pytań, ale coś mnie powstrzymało. Odsunął rękę, jakby z niepewnością i spuścił wzrok, nagle onieśmielony, niepewny czy kontynuować... Po chwili jednak zaczął mówić dalej, jak gdyby nosił w sobie zbyt wiele informacji, przez zbyt długi czas i wreszcie zaczęły się one przelewać przez brzegi.
- Malfoy, prawda? Draco.. On już od dawna tak.. nie może oderwać od ciebie wzroku. Jak to mówią Mugole - jak ciele w malowane wrota, tak...?! Wiedzialem, ze dzisiaj bedzie probowal ci powiedziec, a raczej, wiedzialem, ze cos szykuje...
‘ Skad wiedziales?’ Chcialem zapytac, ale w ostatniej chwili ugryzlem sie w jezyk. Czekalem.
Przerwał na chwilę, zeby pozbierac mysli i zaczal znow.
- Do niedawna wydawało mi się, że tak jak wszyscy wokół, chciałby się z tobą przespać- jestes w koncu najlepsza partia w szkole- slawny, piekny, bogaty... Teraz wiem jednak, chociaż nie powiedział mi tego wprost, że cię kocha...
Nie zwrócił uwagi na dźwięk, który mimowolnie wydostał się z moich ust. I ty też Nevill?!
- Daj mi skonczyc, zanim cokolwiek powiesz Harry. Wiedzialem, ze kiedys do tego dojdzie, ze bedziemy musieli porozmawiac, lub jesli wolisz, ze bedziesz musial mnie wysluchac...
Skad byles tego taki pewien, do jasnej cholery?!
- Jest strasznie zazdrosny o ciebie, wiesz? Ilekroć zaczynasz spotykać się z kimś nowym, jeśli tylko spojrzysz w czyjąś stronę, zaciska szczęki tak mocno, że wydaje mi się, że za chwilę popękają mu wszystkie zęby. Chodzi naburmuszony przez kilka dni, warcząc na wszystkich wokół i tylko próbuje złapać cię wzrokiem. I znów, jeśli jesteś z kimś, w jego oczach przez chwilę miesza się cała masa emocji – zranienie, smutek, zazdrość, nienawiść, żądza. Ukrywa to absolutnie, w życiu nikt niczego by się nie domyślił...
- Zupełnie inna sprawa jednak, kiedy uda mu się wypatrzyć cię sam na sam. Wydaje mi się, żę traktuje cię jak swojego rodzaju sztukę- potrafi patrzeć godzinami, obserwować i uczyć się na pamięć, odkładając i przechowujac na później. Jakby odkladal cos na czarna godzine... Zupełnie się wtedy zmienia, kiedy wydaje mu się, że nikt nie widzi. Maska spada na ziemię- twarz mu się rozpogadza, oczy zaczynają błyszczeć jak u małego dziecka i wygląda tak beztrosko i swobodnie jak każdy z nas. Czasem uśmiecha się mimowolnie, kiedy zrobisz coś głupiego, a czasem ma ochotę podbiec i wydaje mi się, zaciągnąć cię w jakieś krzaki i.. hm.. sam wiesz co. I widzę jak z tym walczy, chociaż najchętniej poddałby się bez walkowerem. Naprawdę zastanawia mnie, jak to możliwe, że nikt niczego się nie domyślił. Możliwe, że nikt po prostu nie dopuścił do siebie myśli, że Draco Malfoy mógłby zakochać się w Harrym Potterze – ironiczne nie sądzisz?! I zabawne..
Zaśmiał się cicho, ale w jego głosie nie było śladu rozbawienia. Gorycz raczej, z odrobina smutku i rezygnacji...
- Jeśli chcesz znać moją opinię..
Przerwałem mu wtedy. Wiem, że Nevill zmienił się podczas tych wakacji – każdy z nas zdaje się, zostawił coś za sobą tego lata i wrócił do szkoły, będąc zupełnie nową osobą. Ale to już lekka przesada!
- Nevill, naprawdę nie chcę wiedzieć skąd wiesz te wszystkie rzeczy. Ale zupełnie się mylisz! Malfoy nie może mnie kochać, to najbardziej absurdalny i nieprawdopodobny pomysł jaki w życiu słyszałem!! To jego całe ‘zakochanie’, to jeszcze jeden z pomysłów na upokorzenie mnie przed całą szkołą! Nie pozwolę, żeby do tego doszło, nikt nigdy więcej nie będzie ze mnie robił idioty. Nie wiem jak mogles uwierzyc w te brednie... Odstawil male przedstawienie, a ty, bedac soba, uwierzyles mu!
- Harry...
- Albo jeszcze lepiej, lub gorzej – zależy jak na to patrzysz, Malfoy najchętniej wymyślił to wszystko, żeby mnie otumanić swoimi pięknymi słówkami, szczenięcym spojrzeniem i seksem, a potem zaprowadzić do Voldemorta, jak spętanego cielaka. Dobrze spełnione zadanie! Dużo prostsze niż walka ze mną, nie sądzisz- w koncu jestem teraz dosc potezny?! Beda smiac sie razem i naigrywac- głupi, naiwny Potter!
- Harry, posłuchaj mnie..
Nie pozwolilem mu dojsc do slowa. Jeszcze nie skonczylem! Skad to sie wszystko wzielo we mnie?!
- Poza tym, jak Malfoy mógłby się we mnie zakochać?! Mówimy tu o Malfoyu, na Merlina! Wkurwiającym, małym gnojku. Nawet się nie lubimy!! Zawsze obraża mnie, moich przyjaciół i właściwie to wszystkich, którzy chodzą i oddychają tym samym powietrzem co on, ponieważ jego zdaniem, oni nie są tego powietrza warci, pieprzony rasista!! Ale zalozmy, ze to prawda- ze to ty masz racje, a ja sie myle, ale nawet jeśli Malfoy naprawdę mnie kocha, czego on ode mnie oczekuje, po tym wszystkim co było między nami?! To ON zawsze zaczyna wszystkie nasze słowne potyczki, bójki, nasyła na mnie i bliskie mi osoby, tych swoich osiłków...
- HARRY!
Umilkłem. Co za pojebany dzien...
- Nie zapytałeś nawet skąd wiem to wszystko o Draco.. Nie chcesz wiedzieć.. Nie interesuje cię to?!
Nie odpowiedziałem.
- I tak zresztą ci powiem..
Oczywiście, że mi powiesz Nevill! Z jakiegoś pieprzonego powodu, strasznie zależy ci na tym, żebym ujrzał prawdę i przejrzał w końcu na oczy – byłem taki ślepy! – w końcu Malfoy to, zaraz po Jezusie i Papieżu może, najlepszy człowiek pod słońcem! Zbawca narodów.. nie zaraz... to ja. Wybawiciel uciśnionych... nie... to też ja.
- Od początku tego roku, Draco regularnie udzielał mi korepetycji z eliksirów.
Że co?!
- CO???
- Nikt niczego nie podejrzewał. Pamiętam, po którejś lekcji na początku września, kiedy po razy kolejny zrobilem z siebie kompletnego idiote i Snape po raz kolejny upokorzyl mnie przed wszystkimi, podszedł do mnie i zaofiarował się jako mój korepetytor. Tak po prostu. Robiliśmy wtedy serum prawdy i za żadne skarby nie mogłem dojść, jak wymieszać te wszystkie składniki i w jakiej kolejności je dodawać, i w ogóle chyba o niczym nie miałem pojęcia i do tego Snape tak mnie przerażał, że nawet kiedy umiałem wszystko- w jego obecności, miałem całkowitą pustkę w głowie. Teraz już jest dużo lepiej, ale to też dzięki Draco. Historie jakie mi opowiedzial... Na przykład, kiedyś podczas oficjalnej kolacji w domu jego rodziców, Snape był zaproszony, oczywiście, jeden z podchmielonych gości zapytał go, czy to te wszystkie mikstury, czy też jego wrodzone lenistwo sprawiają, że jego włosy wyglądają, jakby właśnie wpadł do gara z olejem. Nie doczekał się odpowiedzi ma się rozumieć. Jedna z zaproszonych dam, w stanie również dalekim od trzeźwości, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zaczarować jego włosy, ale nie wszystko poszło po jej myśli i Snape skończył z afro rodem z The Jackson 5. Teraz ilekroć zaczynam się denerwować na jego lekcji, myślę o tym i od razu mi przechodzi...
Dlaczego mi to mówisz, do cholery!?
- Raz pamiętam, próbowałem pod nadzorem Draco, uwarzyć napój na poprawienie pamięci. Byliśmy w tej malutkiej komnacie na trzecim piętrze, tej z widokiem na jezioro. Bardzo starałem się, żeby wszystko poszło jak najlepiej. Nie chciałem nadużywać cierpliwości Draco – wtedy nadal nie byłem pewien jego motywów. Właśnie skończyłem dodawać jakiś składnik i nie mogłem sobie przypomnieć, co powinno być następne. Spojrzałem na Draco i już otworzyłem usta żeby zapytać, kiedy mnie zamurowało. Stał tam, wpatrzony w jakiś punkt poza oknem i uśmiechał się. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ktoś, nie mówiąc już o Malfoyu, tak się uśmiechał – jakby właśnie coś, lub ktoś uczynili go najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jakby w tym dokładnie momencie, miał wszystko czego mu potrzeba... Nie wiem czy wiesz już, ale Draco, kiedy się uśmiechnie, jest jedną z najpiękniejszych istot na świecie. Nie wiesz?!
- Zobaczysz.
- Spojrzałem w kierunku, w którym on patrzył i chyba domyślasz się, kogo zobaczyłem? Pływałeś w jeziorze. Byłeś sam i chyba doskonale się bawiłeś, bo teraz, kiedy się wsłuchałem, mogłem usłyszeć twój śmiech wpadający przez okno. Draco chyba tez go uslyszal, bo usmiechnal sie jeszcze szerzej i mimowolnie, pochylil sie do przodu- jakby chcial wyskoczyc przez okno i dolaczyc do ciebie. A potem wyszedles na brzeg. Zlapales lezacy na ziemi recznik i zaczales energicznie wycierac skore. Potrzasnales glowa jak pies, kiedy probuje pozbyc sie nadmiaru wody. Wiem, ze zdajesz sobie sprawe, ze jestes przystojny i ze masz piekne cialo. Cala szkola zdaje sobie z tego sprawe. I uwierz mi, kiedy mowie, ze Draco rowniez o tym wiedzial. Ten szczesliwy wyraz jego twarzy zostal w jednym momencie zastapiony przez inny- bezwarunkowe oblizywanie warg, lekki rumieniec na policzkach, oczy szeroko otwarte, jakby bal sie przegapic najmniejszy szczegol. Pragnal cie! Zaczal przestepowac z nogi na noge i w pewnym momencie nawet, jeknal cicho. Absolutnie zdawal sie zapomniec o mojej obecnosci i nie wykonujac najmniejszego ruchu, bojac sie nawet oddychac, obserwowalem, jak powoli, przez material szaty, zaczyna pocierac przod swoich spodni. Wczesniej powiedzialem, ze usmiechniety Draco, to piekny widok. Podniecony Draco, to widok zapierajacy dech w piersiach. Widziales?
Widzialem, Nevill...
- Oczywiście, musiałem wszystko zepsuć – fiolka wypadła mi z ręki, rozbiła się na podłodze i czar prysł. Na Merlina, jaki on był wtedy cudownie zawstydzony – cały czerwony! Ale od tamtej pory, zacząłem go uważnie obserwować. Nie był to zresztą ani trudne, ani nie wymagało specjalnego poświęcenia. W końcu, kiedy zaczynasz się w kimś zakochiwać, nie możesz nic na to poradzić.
Zaczęła mnie boleć głowa. Czy nie dość już tego wszystkiego na dzisiaj?
Nevill jest zakochany w Malfoyu?! Jak, kiedy...?! Czy Malfoy odwzajemnia te uczucia?! Czy są para, czy byli!? Czy to z nim Malfoy...?! Dlaczego mnie to obchodzi?!
- Nic między nami nie było i nigdy nie będzie. Raz kiedyś, wypiliśmy tak dużo whisky, że ledwo widziałem na oczy. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i nie mogłem się powstrzymać – pocałowałem go wtedy...
Giiiiiiiiiń!
- Nie odtrącił mnie. I było niesamowicie, naprawdę niesamowicie. Ale na pewno wiesz, że nikt nie lubi w takich sytuacjach, usłyszeć imienia innej osoby. A ona wypowiedział twoje imię Harry.
Boże, Nevill..
- Całując mnie i tak było dobrze, i myślałem, że może.. że może on..
Czekałem.
- Musisz mu dać szansę Harry...
- Nevill!
- ... on nie chce podążać śladami swojego ojca. Kiedyś dostał od niego list, domagający się spotkania, twarzą w twarz, w Hogsmead. Draco poszedł i kiedy wrócił, był cały roztrzęsiony. Zazwyczaj tak doskonale wszystko ukrywał, ale tamtego wieczoru pękł jak struna. Jego ojciec chciał, żeby przyjął znak podczas grudniowej przerwy. Przedstawił go V..- Vol...- Voldemortowi.
Skurwysyn!
- Draco wrócił do zamku. Płakał całą noc, nie mogłem go uspokoić – chciał ciebie.. wciąż powtarzał twoje imię, jak mantrę. Następnego dnia nie poszedł nawet na zajęcia. Harry musisz coś zrobić, on nie może tak dłużej...
- Nevill...
- Musisz mu jakoś pomóc, nawet jeśli nie chcesz z nim być, musisz mu pomóc przeciwstawić się jego ojcu. Harry musisz...
- Muszę iść, Nevill.
Popatrzył na mnie bez słowa. Skinął lekko głową, a potem szybko osunął się od drzwi i przeszedł na drugi koniec komnaty. Słyszałem jak bierze głęboki oddech i doszło mnie ledwo słyszalne.
-Idź, Harry.
Poszedłem. Musialem z nim porozmawiac.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin