Autor |
Wiadomość |
Myanma |
Wysłany: Sob 12:32, 19 Kwi 2008 Temat postu: |
|
Gdze jest dalsza czesc? nie piszecie juz...? wiecie co wszyscy zbiedziliscie : ( przeczytalam to caaaale co zajelo trzy dni i sie wciagnelam, a Wy co -.- znudzilo Wam sie? |
|
|
Wafelkowy Endymion |
Wysłany: Nie 19:05, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
Nie samą radością żyje każda istota , a życie Shiro to pasmo niepowodzeń :kobieta , którą kochał odeszła na zawsze . Siedział spokojnie na taflą srebrzysto - zielonego jeziora i smutno wpatrywał się w wodę. Fioletowe pasemko włosów opadło mu na twarz . Odgarnął je jednak szybko ruchem dłoni . Wrzucił parę kamieni do wody po czym ukrył twarz w dłoniach i uronił kilka srebnych łez .
Bez ciebie moje życie nie ma sensu - powiedział smutnym głosem sam do siebie ... Czy kiedykolwiek znajde kogoś takiego jak ty ? |
|
|
Ishizu-Angel |
Wysłany: Czw 18:53, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
Usiadł pod ścianą. Chciał zasnąć i obudzić się poza jaskinią. Aż tyle wymagał? Najwyraźniej tak, bo gdy rozejrzał się dookoła sceneria się nie zmieniła. "Ty masz klaustrofobię. Wszystkie objawy się zgadają. To pewnie dla tego, że w którąś zimę wpadłeś do studni..." "Przestań! I nie wpadłem tylko mnie jakaś łysa pała popchnęła dla żartu." "Dlatego masz uraz do ciasnych, ciemnych i wilgotnych miejsc." "Chce na dwór." "Może spróbujemy się zsynchronizować?" "No dobra." Tron dźwigną się na nogi i odebrał swój płaszcz od Reihy. Zniknął za zakrętem. Błękitna smuga przez chwilę latała dookoła czarnowłosego. Niewielki błysk błękitnego światła. Naciągną kaptur na włosy by ukryć niebieskie pasemka i przysłonić oczy jak u husky. Wyszedł zza rogu już pewniejszym krokiem. – Kiedy wyruszamy? |
|
|
O. |
Wysłany: Nie 0:04, 02 Lip 2006 Temat postu: |
|
Rozglądała się ciekawie dookoła. Nagle poczuła jak wszystko co miała w żołądku gwałtownie wraca do jamy ustnej. Złapała się za szyję i zacisnęła na niej ręce (ajajaj .>.). Odwróciła się do wszystkich tyłem i zamknęła oczy. Po chwili wszystko wróciło do normy, zostało tylko uciążliwe pieczenie w gardle.
- A to wścibska cholera - mruknęła pod nosem.
***
Momoko nie wymiotuje gdyż to nieestetyczne >P |
|
|
Ishizu-Angel |
Wysłany: Sob 19:44, 01 Lip 2006 Temat postu: |
|
Zjadł niewiele i wypił kilka łyków. W sumie to jako anioł jeść za wiele nie musi. - Obroną mogę się zająć. A jak coś, to można uciec drogą lotniczą. - Uśmiechnął się do Reihy przekszywiając lekko głowę. |
|
|
Mictlan |
Wysłany: Pią 20:22, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
Alexander przyjął to ze stoickim spokojem, według Vincenta. A przecież wcześniej... dziwne. Rudzielec szedł spokojnie, wpatrując się cały zas przed siebie.
-Alexandrze... - zaczął czarnowłosy niepewnie, ale ten nie zaszczycił go nawet spojrzeniem. To się wczesniej nie zdarzyło. |
|
|
Ran |
Wysłany: Pią 20:07, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
Poczuł jak jego żołądek znów zaczyna wariować, ale przemógł się.
- Dobra... Tylko odsuń się do cholory!!
Na szczęście nigdy nie pałał specjalną chęcią bycia blisko z Alexem, więc nie powino wydawac się dziwne, że od niego stroni. Ale bedzie go obserwował... |
|
|
Mictlan |
Wysłany: Pią 19:57, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
-Poczekaj! - Alexander dosyć szybko dogonił Kazunariego. Vincentowi nie pozostało nic innego jak zrobić to samo - Przecież nie zostawimy cię samego... Zresztą, ja też widziałem zjawę, pamiętasz? I wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za tą "misję" - wzruszył ramionami.
A Vincenta przeszedł dreszcz. Nawet nie wiedział dlaczego tak jest... Taki nagły impuls. Miał złe przeczucia.
-Czy ona zawsze musi mi przeszkadzać!? - krzyknął, a wszystkie szmery ucichły natychmiast. Nakreślił sybmol w powietrzu i z przyjemnością patrzył jak zjawa Darin rozmywa się na oczach Kazunariego. |
|
|
Ran |
Wysłany: Pią 19:48, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
- Wybacz, nie patrzyłem na zegarek - warknął. Nie podobało mu się to wszystko. Kiedy wstał oddaliwszy się od Alexandra poczuł się jakby lepiej; odetchnła głęboko.
- Skoro jesteś cały i zdrowy, to wasza węrdówka do Bri nie ma sensu. Przynajmniej jeśli chodzi i Vincenta, bo jemu zależało tylko na tobie. Pewnie chcecie sobie pogadać, więc was zostawiam.
Im dalej odchodził tym lepiej się czuł.
"Dlaczego tak się dzieje?"
To reakcja na moc Bri... Minie, jak choroba morska |
|
|
Mictlan |
Wysłany: Pią 19:30, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
Alexander spojrzał na niego ze zdziwieniem.
-Padało? Tutaj? - rzucił podobne spojrzenie Vincentowi. Skinął twierdząco głową - W takim razie nie mam pojęcia gdzie byłem. Ile czasu minęło zanim się rozdzieliliśmy, Kazunari? |
|
|
Ran |
Wysłany: Pią 18:11, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
Reiha kiwnęła głową
Gnomy poprowodzaiły ich w gła groty a potem wąskimi korytarzami do innej, mniejszej. Dostali tam dziwnie uformowany chleb i wodę.
- Dziękujemy - dziewczyna ugryzła kawałek. Smakował całkiem nieźle.
- Droga potrwa parę dni, ale nikt wam nie zagrodzi drogi. Dopiero na zewnątrz... Ale my nie będziemy walczyć. Jeśteśmy tylko waszymi przewodnikami - zastrzegły sobie skrzaty.
- Oczywiście.
---
- Owszem... Na pewno przydałby mi się odpoczynek... - KAzunari przesunął dłonią po twarzy. Powinien zostać u wiedźmy. Pownien zmusić ją do wyjawienia mu wszystkiego. Na pewno wiedziała coś, co by mu się przydało. Niestety, była złośliwa, jak wszystkie czarownice...
- Dlaczego twoje ubranie jest suche? - rzucił nagle - Przecież padało... |
|
|
Ishizu-Angel |
Wysłany: Pią 13:16, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
Zsunął się po drabinie, od czasu do czasu łapiąc się szczebelków by go nie odchycliło za mocno do tyłu. Przy pięciu ostatnich zeskoczył. Odgarnął włosy z twarzy. Łep mu pękał. "To tylko twoje urojenia. Zaraz powinno ci przejść. Może to z powodu zmiany cisnienia?" "I zapewne ta jaskinia z gnomami to też moje urojenia." "Skoncentruj się na czymś innym." Rozejrzał się powoli. Podszedł do Reihy. "Łatwo ci mówić." - I jak? Zgodzili się? - szepnął by gnomy nie usłyszały. |
|
|
Mictlan |
Wysłany: Czw 23:16, 29 Cze 2006 Temat postu: |
|
-Odbiło ci? To Alexander! - nie był pewien tego co mówi, ale nadrabiał miną. Rudzielec puścił Kazunariego.
-Nie wiem o co ci chodzi - wzruszył ramionami - ...ty... masz goraczkę! Musisz odpocząć - raczej nakazał niż stwierdził. |
|
|
Ran |
Wysłany: Czw 23:11, 29 Cze 2006 Temat postu: |
|
To go bolało.
- Puść mnie... - wyszpetał słabo - Puszczaj! Oboje puszczajcie!!
Czuł się jak szmaciana lalka.
- Do wszystkich diabłów, ja nie słuzę nikomu! Robię tylko to, co sam uważam za słuszne!
Spojrzał rozgorączkowanym wzrokiem na Alexandra. Wydał mu się jakiś inny. PRawie nie do poznania
- Kim ty jesteś...? |
|
|
Mictlan |
Wysłany: Czw 23:06, 29 Cze 2006 Temat postu: |
|
Przytulił go mocniej, ta KOBIETA mogłaby sobie w końcu dac spokój.
Nie masz szans... Nie z kimś kto służy Panu Bri posłał jej kpiący usmieszek.
-Nie martw się - zwrócil się z ciepłym uśmiechem do Kazunariego - Odpoczniesz... i wtedy zdecydujemy co dalej...
Vincent zwrócił uwagę na nagły błysk w oczach przyjaciela. To bylo dziwne... Nagłe... Dlaczego go ignorował?
-Alexandrze... czy wszystko wporządku...? - zapytał niesmiałym(o zgrozo!) tonem. Miał wrażenie że te słowa wypowiedział ktoś inny, obcy.
-Oczywiście - zdziwione spojrzenie rudzielca było odpowiedzią. Nie uspokoiło go to. |
|
|